Parę miesięcy temu dostałam ciekawe zlecenie. Muzeum Łazienki Królewskie zleciło mi uszycie mapy swoich ogrodów, a potem poprowadzenie kursu z szycia takich map.
Szycie mapy skończyłam w maju. Zajęło mi sporo czasu, bo oczywiście nie obyło się bez przygód.
Do tej pory przy szyciu korzystałam z różnych sposobów odwzorowywania map.
Kupowałam mapy w sklepie, przypinałam je na górze patchworkowej "kanapki", a potem szyłam maszyną po ulicach. Tak było przy pierwszej mapie Warszawy klik .
I przy drugiej mapie Warszawy klik. Tu nagrałam nawet filmik klik.
Drukowałam taką mapę na flizelinie rozpuszczalnej i również przymocowywałam na górze kanapki. Tak uszyłam mapę Wilanowa klik.
Dwie mapy Mińska Mazowieckiego uszyłam wykorzystując hydrofolię. Tu jest pierwsza mapa klik. A tu druga klik.
Tym razem ułatwiłam sobie pracę i zamówiłam wydruk mapy w firmie CottonBee.
Żebym jednak nie miała za łatwo, to różne fragmenty mapy podklejonej wcześniej flizeliną dwustronnie klejącą, wycinałam nożyczkami i przyklejałam do podłoża. Potem pikowałam je z wolnej ręki różnymi wzorkami dla różnych rodzajów ogrodów. Tu jest krótki filmik klik
Wypikowałam tło i zostałam mi jeszcze tylko legenda. Tu również pikowanie z wolnej ręki. Przyszyłam dodatkowe plecki, bo mapa jest też oglądana z lewej strony, lamówkę z wypustką, tunele na górze i na dole. Powiesiłam mapę na ścianie i.... zrobiło mi się słabo, bo legendę przyszyłam krzywo. Opisy nie były równoległe do krawędzi mapy. Gdyby to była mapa do powieszenie w moim domu, to pewnie by tak zostało, ale nie w przestrzeni publicznej, gdzie mapę będzie oglądać wiele osób. Trzeba było spruć legendę. Prułam ją trzy dni. Dodatkową trudnością było to, że dół kanapki był z ciemnozielonej tkaniny w czarne wzorki, a ja prułam czarne nitki. Pomagałam sobie malutkimi kombinerkami ale i tak bolały mnie opuszki palców.
Narysowałam legendę od nowa. Gdy zabierałam się do pikowania, to do mojej pracowni przyszła wnuczka. Dawno się nie widziałyśmy. Ona opowiadała mi co tam się u niej działo, a ja pracowicie wyszywałam kolejne literki. Gdy wnusia poszła do swoich zajęć a mnie zostały już tylko dwa rządki legendy to zorientowałam się, że do przyszywania legendy nie odchyliłam sztucznych plecków i legendę przepikowałam również przez te plecki. Tym razem prucie zajęło mi tylko dwa dni. Klęłam jak szewc i prułam.
Trzecie szycie legendy poszło gładko.
Mapa wisi w Centrum Edukacji Ekologicznej Łazienek Królewskich. I wiem, że się podoba :)
W sobotę prowadziłam w tym Centrum Kurs "Patchworkowa kartografia".
Na kurs przyszły bardzo kreatywne panie. Uczyłyśmy się odwzorowywania map, a potem było pikowanie z wolnej ręki i szycie prawdziwej mapy Łazienek.
Zobaczcie jakie piękne mapy powstały.