Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hydrofolia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hydrofolia. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 30 stycznia 2025

Torba z resztek

Właściwie to powinnam zacząć od uzupełniania tego bloga o to, co uszyłam w iągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Odkładam te uzupełnienia z tygodnia na tydzień i zaległości robią się coraz większe. Postanowiłam inaczej podejść do tematu - będę pisać o moim bieżącym szyciu, a zaległości może kiedyś.... może?

Właśnie skończyłam szyć torbę z malutkich kawałków kolorowych tkanin. Zostały mi po wycinaniu heksagonów, z których uszyłam poprzednią torbę. Żal mi było wyrzucać.
Powstała taka torba:


Jak ją szyłam?
Na kawałek czarnej bawełnianej tkaniny wysypałam zapasy małych ścineczków.Pokryłam nimi prawie całą tkaninę. Przykryłam całość hydrofolią, czyli folią rozpuszczającą się w wodzie.  Tak powstałą"kanapkę" spięłam bardzo gęsto szpilkami. 

 
A następnie, sukcesywnie wyjmując szpilki przepikowałam prostymi szwami w odległości około 7 mm. 
 

Kolejnym etapem było pikowanie pod kątem prostym do poprzedniego pikowania. Użyłam czarnych nici Isacord. Powstała ładna kratka.

Teraz włożyłam robótkę do pralki - najkrótszy program, tylko 15 minut prania. Folia rozpuściła się idealnie.

Z tak przygotowanego panelu uszyłam torbę. Z suwakiem na górze, dwoma kieszeniami wewnątrz, czarnymi bawełnianymi uchami. Będzie pasować do różnych ubrań, bo z każdej strony prezentuje się trochę inaczej.




 

I tak kolejna garstka tkanin nie trafiła do kosza na śmieci ;) ;)

środa, 25 października 2023

Mapy Mińska Mazowieckiego - wystawa "Awers i Rewers"

Nie wiem czy wiecie, że jestem inżynierem sanitarnym. Skończyłam Wydział Ochrony Środowiska na Politechnice Warszawskiej. Zanim zdecydowałam się na ten kierunek, marzyłam o studiach na wydziale geodezji i kartografii. Od zawsze fascynowały mapy. Lubiłam je oglądać, rysować, oczywiście z nich korzystać, a potem je szyć. Mam mnóstwo map. Kupuję je albo dostaję w różnych punktach informacji turystycznej i nigdy, przenigdy ich nie wyrzucam. Uszyłam też kilka map, najwięcej Warszawy.

Zaczynałam studia w 1971 roku. Ci starsi z Was pamiętają, że to był początek "panowania" Gierka i spore zmiany. Dużo mówiło się wtedy o ochronie środowiska i tak zamiast kartografii, zaczęłam się uczyć (między innymi) jak chronić planetę. Spore wrażenie zrobiła na mnie studencka wycieczka na wysypisko śmieci. A gdy potem zaczęłam szyć patchworki, to wpisywałam się w nienazwany wtedy jeszcze upcycling i zerowaste.

W tym projekcie spotkały się moja miłość do map i zamiłowanie do wykorzystywania nawet najmniejszych skrawków tkanin, żeby nie trafiały do śmieci.

Gdy wiosną tego roku Paulina Rogalska zaprosiła mnie do uszycia 2 patchworków na wystawę "Awers - Rewers", która niebawem odbędzie się w Muzeum Ziemi Mińskiej w Mińsku Mazowieckim i powiedziała, że mile widziane jest połączenie tematu pracy właśnie z Mińskiem Mazowieckim, to nie miałam żadnych wątpliwości, że uszyję mapy.
Kilka miesięcy temu na spotkaniu naszej grupy "Patchwork Mazowiecki" Ania Karcz nauczyła nas jakie tkaniny można szyć z użyciem hydrofolii. Bardzo mi się to spodobało. Postanowiłam, że wykorzystam ten sposób na uszycie mapy Mińska. To miał być gruby awers. Rewersem jest drugi quilt, cieniutki, powiewny i przezroczysty - mapa Mińska wypikowana na tiulu. O niej napiszę oddzielnie.

Szycie mapy rozpoczęłam od sfotografowania mapy Mińska, a potem wydrukowania jej na domowej drukarce na wielu kartkach papieru.

Skleiłam te kartki tworząc mapę o wielkości około 100 x 110 cm.
Na tak sklejoną mapę nałożyłam wielki arkusz kalki technicznej i na nim, flamastrami w różnych kolorach, przekalkowałam mapę. Różne obszary zaznaczałam różnymi kolorami - zabudowę mieszkaniową, przemysł i obiekty użyteczności publicznej, łąki, zieleń, wodę...

Teraz wzięłam się za wytwarzanie "tkanin", przeznaczonych do szycia różnych obszarów.
Zgromadziłam różne skrawki tkanin, w różnych kolorach, a także stare włóczki, muliny czy nitki wyciągnięte ze kawałków tkanin.
Cięłam skrawki na mniejsze kawałki.

 


Czasem to były nitki wyciągnięte z grubej tkaniny.

a czasem kłębuszek starego kordonka


 

Układałam te skarby na warstwie hydrofolii - takiej folii, która rozpuszcza się w wodzie.

Grubiej i grubiej...

Potem przykryłam drugą warstwą hydrofolii i spięłam wszystkie warstwy bardzo gęsto szpilkami

 
Teraz zaczęłam pikowanie na maszynie, na początku prostymi liniami i zwykłą stopką, a potem, po wyjęciu szpilek już bardzo gęsto i z wykorzystaniem stopki do pikowania z wolnej ręki.


Włożyłam moje tkaniny do wody. Dostały niezły prysznic, żeby zmyć całą folię. Teraz wystarczyło je wysuszyć.







Mogłam już zacząć szyć mapę. Po kolei, kawałek po kawałku wycinałam fragmenty mapy narysowanej na kalce technicznej i z odpowiedniego kawałka "tkaniny" wycinałam identyczny fragment mapy, przymocowywałam go szpilkami to patchworkowej kanapki i przyszywałam do niej z wolnej ręki.



 Dopasowywałam kawałki szczelnie tak, żeby między tymi w różnych kolorach nie było prześwitów.

Mapa już prawie była gotowa. Została mi po niej sterta kolorowych papierków i spore fragmenty "tkanin" uszytych przy pomocy hydrofolii. Na pewno je wykorzystam!

Zostały mi jeszcze do naszycia ulice, tory kolejowe i rzeki. Zrobiłam je z grubych włóczek.

Na zakończenie jeszcze lamówka - schowana pod spód. I mogłam wreszcie odpocząć, ale krótko, bo czekało mnie szycie następnej mapy. Na tiulu. O niej napiszę jutro.

To był trudny, ale bardzo ciekawy projekt. Organizatorzy prosili jego uczestników, żeby nie pokazywali swoich patchworków przed ogłoszeniem wystawy. Dziś już mogę o nim napisać i podzielić się z Wami moimi eksperymentami z tkaniną. Chyba jeszcze nikt nie szył map w ten sposób. Starałam się wiernie odtworzyć rzeczywistość, ale to jest oczywiście niemożliwe. Mam nadzieję, że mieszkańcy Mińska Mazowieckiego będą dla mnie wyrozumiali. 

Szyłam tę mapę półtora miesiąca. Prawie codziennie. Ma wielkość 100 x 110 cm.

Zapraszam Was na wernisaż wystawy do Muzeum Ziemi Mińskiej.



sobota, 18 marca 2023

Kamizelka Małgosi i spółka

Mamy taką fajną nieformalną grupę patchworkową "Patchwork Mazowiecki". To nasz fanpage. Szalone patchworkary z Mazowsza spotykają się raz w miesiącu (z przerwą na pandemię, o której lepiej już nie pamiętać) i uczą się nowych technik patchworkowych, pokazują co ostatnio uszyły czy po prostu spędzają czas na pogaduchach - oczywiście o patchworkach.
Na ostatnim spotkaniu nasza koleżanka Ania Karcz pokazała nam jakie cuda można wyczarować ze szmatek i włóczek, jeżeli skorzysta się z właściwości hydrofolii, czyli przezroczystej folii rozpuszczającej się w wodzie.

Bardzo spodobał mi się ten sposób  szycia i od razu po spotkaniu zaczęłam próbować też coś uszyć w ten sposób. Naprawdę mnie wessało! Po tygodniu od spotkania mam już uszyte 3 patchworki.

Najważniejszy jest ostatni. To kamizelka dla mojej siostry Małgosi.


Zaczęło się od sterty szmatek w kolorach mniej więcej turkusowych. To resztki z szycia dziewięciu podkładek pod talerze - o nich napiszę kiedy indziej.

Pokroiłam je nożem krążkowym na jeszcze cieńsze kawałki i ułożyłam na dwóch kawałkach czarnego batystu o kształtach przypominających przód i tył kamizelki. Na wierzchu położyłam trochę resztek włóczek.


Całość przykryłam hydrofolią i wszystkie warstwy pospinałam gęsto szpilkami. 

Teraz w ruch poszła maszyna do szycia. Moja najnowsza. Od niedawna mam stębnówkę przemysłową, która szyje z prędkością 5000 obrotów na minutę. To dzięki tej prędkości i grubej, cylindrycznej stopce do pikowanie z wolnej ręki, szycie poszło mi bardzo szybko. Mnóstwo przeszyć w różnych kierunkach. Nici Isacord w kolorach jasno i ciemno turkusowym oraz granatowym. 

Tak wyglądała robótka po przeszyciach, jeszcze z hydrofolią.


 

Przyszedł czas na pranie - ciut proszku do prania, pralka, dużo wody i wirowanie jak przy standardowym praniu.
Kamizelka zniosła to dzielnie. Szybko wyschła na wietrze. Na szczęście, bo ja już przebierałam nogami, żeby szyć dalej.
Wycięłam kształt kamizelki, zszyłam ją, dodałam czarną podszewkę z batystu, bo nie lubię tej śliskiej i chłodnej. Odstębnowałam brzegi.




To było wczoraj, a dzisiaj kamizelka trafiła do Małgosi. Siostra już ją lubi ;)

A przed kamizelką powstały takie próbki.
Ta pierwsza jest nieduża - 65 x 35 cm. Tu występują głównie włóczki.

A z drugiej powstał patchwork do powieszenia na ścianie - ma 60 x 60 cm.

 

Obie próbki pokazały mi możliwości hydrofolii. Ale to dopiero początek.
Już lubię ten sposób szycia. 100% recyclingu. Tylko podszewka jest nowa!
Będę dalej eksperymentować.