czwartek, 17 maja 2018

Moje pierwsze OBW, czyli jak z darcia pierza powstała narzuta.

Napatrzyłam się na piękne quilty koleżanek i też postanowiłam spróbować. Udało się. 

 

Zaczęło się od wizyty Wandy. Przywiozła rozpoczęty One Block Wonders. A potem przysłała mi książkę na temat szycia kalejdoskopów.
Książka trafiła do Grażyny, która przeczytała ją od deski do deski i swoją wiedzą podzieliła się z kilkunastoma quilterkami, które przyszły na nasze warszawskie kwietniowe spotkanie zwane pieszczotliwie patchworkowym darciem pierza.








Na czym to polega? W największym skrócie: trzeba wyciąć sześć identycznych kawałków wzorzystej tkaniny tak, żeby wzory na każdym kawałku powtarzały się, ułożyć je precyzyjnie jeden na drugim, a następnie z tych sześciu warstw wyciąć trójkąty. Na tych sześciu trójkątach będą oczywiście identyczne wzory. Trójkąty należy zszyć w sześcioboki (początkowo zszywając połówki sześcioboków). Połówki zszywamy w pasy, potem pasy zszywamy ze sobą.
I to cała filozofia.
Potrzebna jest precyzja. Wierzchołki trójkątów powinny "schodzić się" idealnie.

Na nasze spotkanie przyniosłam dwie tkaniny. Ta, z której ostatecznie uszyłam kołdrę była na zapas. Kupiłam ją, bo to takie moje kolory i chciałam mieć coś, gdyby któraś z koleżanek nie przyniosła swojej tkaniny, a chciała szyć OBW.
Gdy wycięłam z niej kilka kawałków, postanowiłam uszyć poduszkę.
Torba z tkaniną, trójkatną linijką (bardzo się przydaje) i nożami leżała nietknięta od naszych zajęć przez dwa tygodnie. Gdy wreszcie zabrałam się za porządki, to pomyślałam, że czas uszyć tę zaczętą poduszkę. Okazało się, że tkaniny mam na kilka poduszek. Pociachałam całą w trójkąty. Pozszywałam trójkąty i zmieniłam zdanie. Uszyję narzutę.
Tak prezentował się top. Bzy już zaczęły przekwitać, ale podobały mi się jako tło do zdjęcia. Kolorystycznie idealnie :)


Narzutę trzeba było trochę powiększyć. Doszyłam cienki pasek w kolorze amarantowym i niebieską bordiurę.
Potem "kanapka" i pikowanie w szwie. Lubię rzadko pikowane narzuty, żeby były miękkie, takie przyjemne do otulania.


Spód narzuty pozszywałam z różnych kawałków tkanin. Takie wykorzystanie resztek jest dla mnie sensem patchworku.



I to już miał być koniec ale... No właśnie.
Już po przyszyciu lamówki (ręcznie podszytej) postanowiłam jednak zagęścić pikowanie. Każdy z trójkątów przepikowałam dodatkowo po jego wysokości. Sześciokąty zostały pikowaniem podzielone na dwunastokąty. Na zdjęciach prawie tego nie widać, bo pikowanie robiłam białym Isacordem.


Nie chciało mi się odpruwać lamówki, bo jej przyszywanie zajęło mi ponad dwie godziny, więc związałam dziesiątki niteczek z tego dodatkowego pikowania i wciągnęłam je do środka. To nie był najlepszy pomysł, bo teraz lamówki jest ciut za dużo i nieco faluje. Ale ja na pewno już nic z nią nie będę robić.
Na koniec jeszcze zdjęcie kwiatów z mojego ogródka kolorystycznie idealnie pasujących do narzuty. 


I czas na wnioski:

  • będę szyć OBW, bo to jest bardzo przyjemne, szybkie i łatwe,
  • do następnego projektu kupię więcej tkaniny. Tutaj miałam trochę ponad 4 metry. Zużyłam niemalże wszystko,
  • o urodzie tego projektu decyduje wzór na tkaninie,
  • lepsza będzie tkanina w większe wzory, z większymi kolorystycznymi plamami,
  • gorzej prezentuje się wzór, który jest na jednolitym tle - u mnie jasnoszarym i białym,
  • przy układaniu trójkątów w sześciokąty będę intensywne kolory umieszczać w środku przyszłego sześciokąta a nie na zewnątrz, czyli nie blisko obwodu,
  • narysuję sobie schemat narzuty przed szyciem,
  • zrobię parzystą liczbę pasów z "półsześciokątów",
  • przed przyszyciem lamówki zostawię sobie cały dzień na zastanawianie, czy już na pewno skończyłam pikowanie ;).


Tak wygląda tkanina, z której uszyję następne OBW:


Wanda, Grażyna i inne quilterki, bardzo Wam dziękuję. Bez Waszego wsparcia i zachęty w życiu nie zabrałabym się dobrowolnie za zszywanie dziubek w dziubek. A teraz jestem bardzo zadowolona z mojej próby.