Pokazywanie postów oznaczonych etykietą witraż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą witraż. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 30 marca 2021

Jeden pomysł, dwa żakiety

Jesienią ubiegłego roku dostałam od znajomej ścinki "dresówki" - odpady poprodukcyjne. Bardzo mnie ucieszył ten prezent i od razu wiedziałam, że dostaną u mnie drugie życie. Były tak kolorowe, że uśmiechałam się patrząc na nie. Odkładając na bok inne projekty, dosłownie rzuciłam się, żeby coś uszyć.
I tak powstał pierwszy żakiet. Bardzo go lubię, chętnie noszę i zgłosiłam go na konkurs i wystawę "Trzeci Wymiar Patchworku" organizowaną przez naszą grupę patchworkową "Patchwork Mazowiecki".
Sama się dziwię dlaczego do tej pory nie napisałam o nim na blogu. 

Ten pierwszy żakiet tak spodobał się mojej koleżance, że poprosiła mnie o uszycie podobnego dla niej.
I oto jest :). W stosunku do pierwszego trochę ograniczyłam liczbę kolorów, nie ma tu pomarańczowych i czerwonych szmatek. 




Jak powstawały żakiety?
Zaczęło się od prezentu - kilku toreb ścinków ...

Potem był wybór kolorów, kształtów...




... i próby łączenia. Zdecydowałam się na sposób przypominający tekstylne witraże. 



Wybór fasonu - skorzystałam z wykroju z Burdy.

 I zszywanie części żakietu.


Jestem zadowolona z efektu. Oba żakiety są bardzo kolorowe. Ja tak lubię się ubierać.
Oczywiście mam pomysły na następne takie ubrania :)

 

 

sobota, 4 listopada 2017

Tęczowy witrażowy motyl

Dawno już myślałam o szyciu owadów. Kiedyś uszyłam ręcznie maleńki quilt z mącznikiem młynarkiem. Często myślałam o większych żuczkach. Mam w Pintereście gruby album ze zdjęciami pięknych owadów.

W czasopismach wnętrzarskich często pojawiają się duże zdjęcia owadów i przypominają mi o moich zamiarach. To i zbliżające się szkolenie z szycia quiltów witrażowych, zmobilizowały mnie do uszycia motyla.
 Te zdjęcia zrobione tak trochę bokiem do słońca :)






Zwykle sporo czasu zajmuje mi zrobienie projektu. Oglądałam zdjęcia prawdziwych witraży, zdjęcia prawdziwych motyli i w końcu sama narysowałam projekt.


Potem skopiowałam go na"kanapkę"


Teraz przyszła pora na tkaniny. Miałam z nimi problem. Chciałam, żeby było tęczowo, najlepiej również "batikowo", ale nie miałam takich tkanin w domu. Mogłam zamówić, czekać, ale ja chciałam szyć już! Przypomniało mi się, że w zeszłym roku kupiłam sobie w Pradze dwa zestawy tkanin. Nie wiadomo po co. Ładne były.
Przydały się teraz, tylko musiałam pozszywać pracowicie 5 calowe kwadraciki w większe kawałki.


Nie sfotografowałam ich niestety wcześniej, a po projekcie zostało mi tyle


Wycięłam z tkanin kawałki motyla.


Przyszyłam wszystkie elementy do kanapki i wypikowałam je.


A potem zabrałam się za pikowanie tła.


Zanim to zrobiłam, powinnam sobie chyba zrobić kompres na rozgorączkowaną głowę, iść na spacer albo się upić. Miałam chyba pomysł najgorszy, jaki można sobie wyobrazić. Pikowanie "echo" z wolnej ręki. Na quilcie wielkości 1 x 1m. Nie da rady zrobić tego idealnie. W każdym razie ja nie umiem. Ale brnęłam dzielnie aż do końca.
Mój mąż jest zwykle powściągliwy w ocenianiu moich patchworków w czasie ich powstawania. Pytany o zdanie mówi najczęściej: "patchwork jak patchwork". Tym razem, gdy zobaczył moje pikowanie powiedział zadowolony: "Aniu, on lata!" Nawet dlatego było warto ;).

Teraz przyszedł czas na zamianę szmacianego quiltu na szmaciany witraż.
Nie wiem jak by mi się to udało, gdybym nie miała lamownika, flizeliny dwustronnie klejącej w postaci cienkiego, 5mm paska i małego patchworkowego żelazka. Wszystkie akcesoria firmy Clover. Z tymi przyrządami było łatwo. Bez nich nie wyobrażam sobie tej pracy, a na pewno trwałaby znacznie dłużej.


Przykleiłam, a potem przyszyłam lamówki w miejscach połączenia tkanin. Lamówki są wąziutkie - 6mm.


I tak kroczek po kroczku, aż cały motyl był gotowy.

Została do zrobienia ramka. Kiedyś sobie obiecałam, że zawsze będę ją robić z wypustką. Zawsze nie robię, ale tym razem zszyłam kawałki tkanin, które zostały z tęczowego motyla i powstała wypustka. Składa się z 84 kawałków.


Po przyszyciu czarnej lamówki widać tylko 3 mm wypustki, ale ja ją widzę i już lubię.


I jeszcze nici - głównie Isacord, ale do pikowania tła użyłam nici do podszywarek Ariadny o grubości 250 w kolorze ecru.


Właściwie teraz powinnam powiedzieć moje ulubione "i już", ale mam istotne uwagi.

Muszę tym razem zaprzeczyć powiedzeniu, że "patchwork, to nie chirurgia mózgu". Zawsze tak uważałam i pozwalałam sobie na różne odstępstwa, niedokładności i żeby "dziubek" nie trafiał na "dziubek". Miała być zabawa i ona była najważniejsza. Dokładność tak, ale nie tak bardzo.
W szyciu witraży w ten sposób musi być dokładnie. Musi i już! Lamówki po przyszyciu mają 6 mm
szerokości. Muszą przykryć szwy, które są pod nimi. Koniecznie. Inaczej w pierwszym praniu powyłażą siepy. A tego nie lubimy.

Przy szyciu drugiego takiego projektu nie będę się porywać na coś z osią symetrii. O nie!

Teraz chyba wezmę się za jakiś luzacki projekt. Dla równowagi :)

Tu są jeszcze moje wcześniejsze witrażowe quilty:
Róża


I witraż abstrakcyjny


Zachęciłam Was do szycia witraży, czy będziecie uciekać przed nimi gdzie pieprz rośnie?

środa, 2 kwietnia 2014

Jeszcze jeden witraż dzisiaj...

Marzyłam o uszyciu czegoś podobnego, ale sposób szycia wcale mnie do tego nie zachęcał. Kombinowałam kombinowałam i razem z moim przyjacielem znaleźliśmy w necie lamownik, który znakomicie uprościł przyszywanie witrażowych lamówek. I teraz szycie witraży jest dla mnie lekkie, łatwe i przyjemne.... tra la la.
Proces powstawania tego i innych witraży opisałam na blogu Szkoły Patchworku.

Wymiary 72x72 cm.


poniedziałek, 3 marca 2014

Witrażowa róża

Zawsze podobały mi się witraże. Fotografuję wszystkie, które zobaczę. Chciałabym kiedyś zrobić prawdziwy witraż. Przygotowałam się już do tego teoretycznie, kupiłam książki, ściągnęłam z netu samouczki, wiem kto organizuje kursy witrażowe.
 Tymczasem uszyłam witraż z materiału. To pomoc naukowa na zajęcia Szkoły Patchworku, które będą 29 marca. Znam dwa sposoby robienia materiałowych witraży, ja wybrałam sobie chyba ten trudniejszy. W kawałku czarnego materiału wycięłam otwory, podwinęłam brzegi tej wycinanki, a w powstałe otwory włożyłam kolorowe materiały.
Wszystko jest uszyte z bawełny. Patchwork ma 53x53 cm.