Fabia Delise to moja faworytka nr 1. Miałam przyjemność porozmawiać z nią. To niezwykle sympatyczna osoba. Jesteśmy razem na zdjęciu. Pewnie jeszcze nie raz będę pokazywać jej prace. Fabia wykorzystuje tradycyjne techniki patchworkowe, ale robi to w nowatorski sposób. Jej patchworki są eleganckie i jakieś takie "dyskretne".
Zachwyciły mnie też prace Dimitriego Vontzosa i Iriny Voroniny.
Pierwszy raz byłam na takiej wystawie i jestem pod wielkim wrażeniem.
Pod tymi linkami znajdziecie dwie porcje zdjęć z tej wystawy. Razem koło tysiąca.
To pierwsza porcja zdjęć, to druga. Różnie jest z jakością tych zdjęć, nie można było korzystać z lamp błyskowych, ale i tak postanowiłam pokazać je Wam, może będą inspiracją?
Przyznam, że po powrocie było mi ciężko zabraćsię do moich rozpoczętych prac, bo dużo brakuje im do tego, co zobaczyłam na wystawie.
Już teraz marzę, żeby wrócić tam za rok.
A teraz dopisek po paru dniach od publikacji tego posta.
Dostałam bardzo miły list od koleżanki quilterki, która zwróciła mi uwagę na bardzo, bardzo istotną sprawę w moich zdjęciach, a mianowicie brak autorów prac. Miałam spore rozterki, czy dać zdjęcia bez podpisów, czy nie dawać ich w ogóle. Rzetelne zarchiwizowanie tysiąca prac zajęłoby mi znacznie więcej czasu, niż trwała wystawa. Na wystawie jest bardzo dużo osób, nawet zrobienie zdjęcia samej pracy, tak, żeby nie zasłaniali jej inni zwiedzający, jest dość trudne, a prace są często tak duże, że fotografia patchworku razem z tabliczką o jego autorze powoduje, że ta tabliczka jest nieczytelna.
Zdecydowałam się na pokazanie zdjęć bez autorów prac. Mogłam je zachować tylko dla siebie ale zwyciężyła chęć podzielenia się z Wami różnymi pomysłami, które może wykorzystacie w swoich nowych patchworkach. Mam nadzieję, że spotkam się ze zrozumieniem autorów.
A teraz dopisek po paru dniach od publikacji tego posta.
Dostałam bardzo miły list od koleżanki quilterki, która zwróciła mi uwagę na bardzo, bardzo istotną sprawę w moich zdjęciach, a mianowicie brak autorów prac. Miałam spore rozterki, czy dać zdjęcia bez podpisów, czy nie dawać ich w ogóle. Rzetelne zarchiwizowanie tysiąca prac zajęłoby mi znacznie więcej czasu, niż trwała wystawa. Na wystawie jest bardzo dużo osób, nawet zrobienie zdjęcia samej pracy, tak, żeby nie zasłaniali jej inni zwiedzający, jest dość trudne, a prace są często tak duże, że fotografia patchworku razem z tabliczką o jego autorze powoduje, że ta tabliczka jest nieczytelna.
Zdecydowałam się na pokazanie zdjęć bez autorów prac. Mogłam je zachować tylko dla siebie ale zwyciężyła chęć podzielenia się z Wami różnymi pomysłami, które może wykorzystacie w swoich nowych patchworkach. Mam nadzieję, że spotkam się ze zrozumieniem autorów.
Ja w tym roku nie dalam rady ale planuje pojechac za rok. Zazdroszcze wycieczki i niezapomnianych wrazen z wystawy i ide ogladac zdjecia :)
OdpowiedzUsuńJoasiu, ja też bardzo chciałabym być tam za rok, jak się uda, to miło będzie Cię spotkać. W tym roku wystawę oglądałyśmy razem z Danką mieszkającą w Niemczech i Beatą z Belgii. Nie mogłyśmy się nagadać :)
Usuńfantastycznie .... tyle wrażeń !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
dzięki poszeweczko, rzeczywiście nazbierało się tego sporo. Nawet żałowałam, że wystawa nie trwa dłużej, żeby można było więcej czasu poświęcić na oglądanie.
UsuńPrzepiękne zdjęcia prac: ) Mam nadzieję, że będzie mi dane pojechać tam za rok: )
OdpowiedzUsuńKarolina, cieszę się, że masz ochotę pojechać do Alzacji. Może zorganizujemy jakąś wspólna wycieczkę? Widziałam wiele autokarów przywożących całe duże grupy :)
UsuńOch Aniu, kibicowałam Ci w tym wyjeździe mając nadzieję, że za mnie też się napatrzysz :) oglądanie zostawiam sobie na deser a teraz serdecznie pozdrawiam ciesząc się , że mogłaś to zobaczyć:)
OdpowiedzUsuńAniu a możesz powiedzieć które prace są Twoich ulubionych artystów? :) wieloma pracami jestem zachwycona i zastanawiam się w jaki sposób osiągają tak misterne przechodzenie np. kolorów? czy jest to malowanie na tkaninie ? bo szwów nie widać ?
OdpowiedzUsuńMarzenko, mam zamiar napisać oddzielne posty o moich ulubieńcach, tak będzie chyba najprościej ich zaprezentować. Są szwy, są.... tylko ja chyba muszę sobie kupić nowy aparat fotograficzny ;). No i niestety nie można było robić zdjęć z fleszem.
UsuńDziękuję Ci Aniu, że mogę napatrzeć się na te cudowne patchworki. Serdecznie pozdrawiam. Jola
OdpowiedzUsuńJolu, jak się cieszę, że tak piszesz. Dzięki.
OdpowiedzUsuńTylko pozazdroscic tylu wrazen..ja ogladam tylko prace na blogach i juz wpadam w depresje ze ja nic nie umiem i juz na pewno sie nie naucze a byc tam i ogladac, moc nacieszyc oko, dotknac, pooddychac ta atmosfera..to jest pewien luksus.Zycze Ci mozliwosci odwiedzin takich wystaw ,Pozdrawiam milo.)
OdpowiedzUsuńAlu, rzeczywiście fantastyczne przeżycie ale i pewien rodzaj blokady. Zobaczyłam tyle pięknych prac, że nie mogłam wykrzesać z siebie iskry.... Dopiero dzisiaj pokażę nową pracę, wreszcie :)
Usuń