środa, 10 lutego 2016

Wystawa patchworków w Szczecinie

Już trzeci raz quilterki z całej Polski miały okazję pokazać swoje prace na wystawie patchworków. Tym razem spotkałyśmy się w Szczecinie. Ja pokazałam swoje "szalejące planety"


Teraz prawie wszystkie polskie quilterki są zrzeszone na Facebooku, w grupie Patchwork po Polsku i może niektóre z Was nie wiedzą nawet, że w czasach "przedfejsbukowych" były dwie podobne wystawy.
Wcześniej, w 2012 r. ogólnopolską wystawę patchworków zorganizowała firma BMD, polski przedstawiciel Berniny. Więcej przeczytacie tutaj
Rok później kilkadziesiąt dziewczyn z całej Polski miało wystawę swoich patchworków podczas Textile Art w Berlinie. Gościłyśmy tam na zaproszenie niemieckiej gildii patchworkowej. Miałyśmy okazję silną grupą pokazać swoje patchworki na arenie międzynarodowej. Tu znajdziecie relację z tej wystawy.

Patchworkowo było już w drodze do Szczecina. Na wystawę wiozłam ze sobą naszą ślubną narzutę, prezent od 40 koleżanek. Akurat pasowała do wymiarów przedziału. Tak było w sobotę.


W niedzielne przedpołudnie wybrałyśmy się na spacer po Szczecinie. Spodobała nam się bardzo Filharmonia Szczecińska. Weszłyśmy tylko na kawę, a zakotwiczyłyśmy tam na dłużej.


 Dojechała silna grupa lubuska i zrobiła się nam niepostrzeżenie patchworkowa radość do kwadratu.







O godzinie 14 otwarcie wystawy patchworkowej.



A to trzy bohaterki, autorki i realizatorki tej wystawy. Od lewej Agnieszka Kaczmarska, Jola Sobolewska i Karolina Bąkowska.
Dziewczyny we trzy zrobiły tę wystawę. Zorganizowały wszystko od początku do końca.
Miejsce znalazła Hania Nikodemska - Haniu dzięki za celny strzał. A reszta to już dzieło Agnieszki, Joli i Karoliny. Dziewczyny, wielkie, wielkie dzięki!!!!!

Potem były wykłady, pokazy, spotkania i pogaduchy, a ja niewiele wiem, bo zostałam porwana przez moich szczecińskich przyjaciół.
Doniesiono mi, że nasz "ślubny" występował na scenie...

i że było super.

Wrażeń miałam mnóstwo, a wieczorem doszłam do wniosku, że ja muszę tę wystawę zobaczyć jeszcze raz.

W towarzystwie Basi, Marzenki, Hali i Ani pojechałyśmy na wystawę w poniedziałek. Kroczek po kroczku, patchworczek po patchworczku obejrzałyśmy sobie wszystko.


Jakie wrażenia?
Niezwykła różnorodność, bogactwo technik, znakomite wykonanie. Kto nie był, a może pojechać, niech jedzie koniecznie. Koniecznie.
Mnie najbardziej ze wszystkich podobała się makatka Kasi Małyszko. Rewelacyjna :). Ja uwielbiam styl Kasi.




Jeszcze pamiątkowa "ustawka" ...


i czas wracać.

Wszystkich zapraszam na stronę wystawy http://patch-work.pl/. Niebawem pojawi się na niej fotograficzna relacja z wystawy.
Już teraz na Facebooku można oglądać mnóstwo zdjęć z wystawy zrobionych przez Jo Ho.

Robiłam mało zdjęć i pozwoliłam sobie wykorzystać do tej relacji zdjęcia koleżanek: Karoliny Bąkowskiej, Lenki Galińskiej, Ewy Pawłowskiej i Jo Ho. Dziewczyny, mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe :)

Dziewczyny-organizatorki, dziewczyny-wspólniczki wyprawy, bardzo Wam dziękuję. Za ogrom pracy, za możliwość spotkania się, za mnóstwo wrażeń, za Wasze zakręcenie i .... za pomoc w dźwiganiu ślubnej narzuty ;).

Do zobaczenia na następnej wystawie.





29 komentarzy:

  1. Piękna relacja. Czuję się jakbym była, chociaż tylko wirtualnie. Zdjęcia ciągle oglądam, oglądam, oglądam......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa, bardzo dziękuję. Zajrzyj na stronę http://patch-work.pl/. Tam już jest obszerna relacja zdjęciowa.

      Usuń
  2. Przeczytałam jednym tchem. Wspaniale opisane, wspaniała wystawa. Śledzę od poczatku zamiaru jej zorganizowania. Podziwiam zapał i poświęcenie dziewczyn organizatorek. Mój szczery podziw budzą przepiękne prace. Zwłaszcza te, których dotą jeszcze nie miałam okazji obejrzeć (oczywiscie w necie, bo nie na żywo) Chyle nisko czoło nad takim talentem.Pozdrawiam uczestniczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danuta, ja też jestem zbudowana tym jakie fantastyczne prace były na wystawie. A dziewczyny zrobiły gigantyczną robotę!

      Usuń
  3. Bardzo chciałam być w tym czasie w Szczecinie, ale choroba uziemiła mnie w domu. Obawiam się, że do 21 lutego raczej jednak nie dojadę. Cieszę się, że w sieci jest sporo zdjęć i można choć trochę zobaczyć. Aby być z Wami duchem siedziałam w ten weekend trochę przy maszynie. Z takiej różnorodności prac można czerpać inspirację. Wspaniale, że ktoś podjął się organizacji takiego przedsięwzięcia. Dzięki takim akcjom będzie więcej chętnych do mozolnego zszywania łatek. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uda się przy następnej okazji ;). Masz rację, że inspiracji mnóstwo. Ja oglądałam tę wystawę jeszcze raz, i jeszcze raz.... a gdyby było bliżej do Szczecina, to pojechałabym chętnie jeszcze raz, żeby zobaczyć to, czego nie zauważyłam. Tak poczytać między patchworkowymi wierszami.

      Usuń
  4. super, chciałabym dojechać na kolejną. fajnie by było jakby się udało w Warszawie takową zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu, jak cudownie było móc znów Cię uściskać....
    i oczywiście "macać oczami" te wszystkie śliczności na wystawie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już wirtualne uściski Kasiu i do następnej wystawy :)

      Usuń
  6. Aniu, dziękuję za towarzystwo :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu dziękuję za ten raz i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aniu linki nie działają, więc trochę Ci pomogę.
    Po pierwsze link do PATCHWORK FESTIVAL BERNINA: http://www.patchwork.bernina.pl/wystawa-patchwork.htm jak sama nazwa wskazuje była to wystawa pod patronatem Berniny, nie ogólnopolska wystawa patchworku, a tym bardziej nie cykliczna.
    Po drugie link do wystawy w Berlinie: http://annaslawinska.blogspot.com/2013/06/polka-potrafi-czyli-jak-podbijaysmy.html
    sama wiesz ile osób brało udział w tej wystawie i już choćby ze względu na ten fakt, iż nie odbywała się w Polsce nie wkładaj jej do tego samego worka z ww. Rozumiem, że sama nazwa wystawy, którą organizowałyśmy nie podoba się Tobie, jednak z założenia chciałyśmy by wystawa nie była od nikogo zależna (chodzi mi tu o firmy i inne temu podobne), miała to być wystawa polskich twórców i dla twórców. Wcześniej czegoś takiego nie było, dlatego ta wystawa nosi miano pierwszej. Wyszło jak wyszło, czasu na zorganizowanie wystawy było bardzo mało, z resztą sama bardzo dobrze o tym wiesz, więc proszę Cię choćby ze względu na szacunek do moich koleżanek, jeżeli masz jakieś uwagi co do samej wystawy to kieruj je do nas.
    Pozdrawiam
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolino, dziękuję za zacytowanie linków.
      W poście napisałam, że "podobne" wystawy odbyły się w Krakowie i Berlinie. Obszerniejszą odpowiedź wysłałam Ci mailem.

      Usuń
  9. Hej Karolina, u mnie w Niemczech oba Linki są w porządku - można na nich zobaczyć prace Polek z całej Polski. Jak uda ci się przeczytać, to w ogłoszeniu wystawy Berniny (niezależnie od jej nazwy) stało "zapraszamy WSZYSTKICH", zaś wystawa w Berlinie nazywała się "Polski Patchwork dziś - tradycyjny, współczesny, nowoczesny". Wtedy ten ruch nie był tak powszechny, jak dziś, a mimo to w Krakowie pokazano ok. 40 prac 30 artystek (zgłoszono ponad 100), a w Berlinie 36 prac 10 artystek (zgłoszono 38) z całej Polski. Przez szacunek dla ich dzieł i pracy przy organizacji i przebiegu obu wystaw należałoby przynajmniej o nich wspomnieć. Piszesz o niezależności, a np. wystawa w Szczecinie mogła mieć takie świetne pomieszczenia, ponieważ zostały one udostępnione, a więc również "sponsorowane". Ty sama napracowałaś się jak wół, podobnie jak Jola i Agnieszka, ale to twój sklep był najbardziej obecny, a więc reklamowany. Nie mówię, że to źle, ale gdy sponsorzy dają pieniądze, udostępniają sale, robią reklamę w Radiu i w Prasie - to jest właśnie ich reklama. Na zdjęciach widać, że wasza praca dała świetne wyniki. Środowisko rośnie i już niedługo cała Polska będzie się mogła spotkać w Stowarzyszeniu Polskiego Patchworku. Czy nie warto docenić także tych działań?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danka, linki u Ciebie działają, bo je poprawiłam dzięki Karolinie. Nie wiem dlaczego wcześniej źle działały. Mam czasem problemy z internetem i może tak właśnie było, gdy pisałam ten post.

      Usuń
    2. Danka miejsca nikt nie udostępnił, musieliśmy wszyscy wspólnie za nie zapłacić, a na wystawie byłam tylko ja ze swoimi pracami -mojego sklepu tam nie znajdziesz. O rozgłos również zabiegaliśmy sami, dlatego to wszystko czyni tą wystawę wyjątkową. Wystaw patchworku w Polsce było zapewne wiele, ale takie jak ta nie znajdziesz. Czy nie czyni to jej "pierwszą"?

      Usuń
    3. Pierwsza w Szczecinie tak, wyjątkowa tak, pierwsza ogólnopolska - nie. Przykro mi, Karolina, że nie chcesz tego zobaczyć. Z wystaw patchworku w Polsce, na których były pokazane prace spoza ogólnie mówiąc regionu, była przedtem tylko jedna - ta krakowska. I ona miała być cykliczna - niekoniecznie tylko w Krakowie. Chodziło o to - zawsze chodzi o to - żeby wstęp na takie wystawy był bezpłatny, ale żeby też nie było wpisowego dla artystów. Czasem się da tak, a czasem inaczej - zależy właśnie od sponsorów, czyli kasy. Jako kuratorka wystawy z Polski w Berlinie nie pokazałam żadnego quiltu - twoich prac na wystawie jest wiele. Nie wiem, bo nie widać na zdjęciach, czy były u was uszytki do kupienia, ale widać na stolach kosmetyczki i podkładki... czy one też były z całej Polski? Naprawdę trudno jest oddzielić w tobie organizatora od uczestnika, a tych od właścicielki sklepu - tylko jako artystka jesteś jedyna (i świetna). To bywa konfliktem interesów, ale nie musi. Zwykle takie ogólnokrajowe wystawy robią firmy albo organizacje, oczywiście ze sponsorami - na dużo więcej można sobie wtedy pozwolić. Nie byłoby tej dyskusji, gdyby to była z nazwy po prostu ogólnopolska wystawa. Albo pierwsza w Szczecinie.

      Usuń
    4. Danka, Twoje zdanie wyrobione na podstawie zdjęć i informacji od koleżanek, mija się z rzeczywistością.

      Usuń
    5. Danka,

      Do Berlina nie zapraszałyście wszystkich polskich quilterek, przede wszystkim nie było otwartych zapisów, a poza tym - z niewiadomych względów - wykluczyłyście polskie quilterki mieszkające za granicą.

      Wystawa Berniny była typową wystawą pod szyldem sponsora - nie ma co z tym dyskutować.

      W wystawach, o których wspominasz była ponadto selekcja mająca na celu wybrać najlepsze - zdaniem organizatorów - prace.
      Na udział w wystawie w Szczecinie mogła liczyć każda zgłaszająca się quilterka - Dziewczyny zorganizowały wszystko tak by zostały pokazane prace każdej osoby, która się zgłosi, niezależnie czy poczatkującej, czy zaawansowanej, czy takiej, która wspiera tę inicjatywę, czy takiej która od początku krytykuje jej organizację.

      I za to Dziewczynom należy się wielki szacunek, a nie ciągłe rzucanie tu i ówdzie aluzji (o wszystko, głównie wyimaginowane "problemy").

      Biorąc to wszystko pod uwagę - wystawa zorganizowana przez Dziewczyny to pierwsza taka ogólnopolska inicjatywa, niezależna, z szeroko reklamowanymi zapisami dla wszystkich, która pokazała, że nawet osoba początkująca może się pochwalić swoimi dziełami.

      I żebyś nie miała złudzeń - możliwość pokazania swoich prac w Pradze również nie będzie polską wystawą czy wystawą prezentującą przekrój prac polskiego patchworku. Z prostego powodu: wiele dziewczyn nie zgłasza swoich prac, gdyż wie, że nie mają one szans, bo zostaną pokazane prace tylko pewnej grupy osób.

      Usuń
    6. może niech spróbują zgłosić, a nie przesądzają o nieznanym
      te "wiele" to uogólnienie?

      Usuń
    7. Na wystawę w Pradze zostały przyjęte wszystkie zgłoszone patchworki.

      Usuń
    8. Aniu, a ile prac zostało zgłoszonych i ile było miejsc?

      Usuń
    9. Julianna, Czeszki zaprosiły do przywiezienia 10 polskich patchworków. 10 dziewczyn zgłosiło chęć pokazania swoich patchworków w Pradze.
      Więcej na ten temat znajdziesz w dwóch informacjach na stronie https://www.facebook.com/Stowarzyszenie-Polskiego-Patchworku-1645615115721984/?fref=ts

      Usuń
  10. I jeszcze jedna uwaga - myślę, ze warto trochę bardziej publicznie opowiedzieć o problemach organizacyjnych z jednej strony i poznać oczekiwania zwiedzających i wystawiających z drugiej. Dziś wystawia Szczecin, jutro być może Wrocław, Warszawa albo Pszczyna - tam naprawdę wiele pan szyje, i to jak! Wasze doświadczenia przydadzą się przy organizacji innych takich imprez. Oby ich było jak najwięcej!

    OdpowiedzUsuń
  11. Pani Anno. Praca mojej żony również wisi na wystawie w Szczecinie. Żona oświeciła mnie, że toczycie spory o nazwę tej wystawy. Nie znam Pani Karoliny, ale przemawia do mnie jej wyjaśnienie. Jeżeli podejść do sprawy od strony marketingowej to nazwa jest strzałem w dziesiątkę, a to zdecydowanie przekłada się na liczbę osób odwiedzających wystawę -przecież o to w tym wszystkim chodzi. W imieniu swoim dziękuję Pani Aniu za organizację i recenzję. Mieczysław. PS przepraszam za anonimowość, ale nie znam tych wszystkich kont.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Mieczysławie, dziękuję Panu za miłe słowa, ale podziękowania za organizację należą się nie mnie, a dziewczynom ze Szczecina - Karolinie Bąkowskiej, Jolancie Sobolewskiej i Agnieszce Kaczmarskiej. To one zrobiły wszystko :)

      Usuń
    2. Panie Mieczysławie, gdyby przyjąć taki sposób rozumowania i takie kryterium marketingowe, to wszystkie wystawy - nie tylko ogólnopolskie - musiałyby być "pierwsze". Bo wszystkie były, są i będą warte obejrzenia. Ale rzeczywiście chodzi tu i o propagowanie i marketing ... Pozdrawiam serdecznie męża quilterki - z doświadczenia rodzinnego wiem, że to niełatwe zadanie!

      Usuń