Mam opóźnienie jak pociąg z Przemyśla do Szczecina. Zaraz skończy się styczeń a ja pokazują słońce, które uszyłam w listopadzie. To już zaczyna być tradycją, że w ten bury miesiąc sięgam po ciepłe kolory. I prześladują mnie koła, kółka, okręgi... Ale to już przez "okrągły" (a jakże!) rok.
Dzisiaj maleństwo uszyte ze skrawków szmatek, które zostały z innych słońc. Ma 77 x 77 cm.
"Mam opóźnienie jak pociąg z Przemyśla do Szczecina" Nooo... nie mogęęę! :))) Hahaahaaa... :)))
OdpowiedzUsuńA słońce właśnie takie wstaje u mnie! Hmmm... czasem też w tych kolorach widzę je po zachodniej stronie. Nie wiem, które ładniejsze... zawsze jednak inne. Twoje, Aniu jest świetne!
Jolciu, zgadzam sie w zupelnosci! Piekne!!!
UsuńAniu - blagam, zostaw jeszcze jakas niespodziewanke...
dla mnie i Berlina! :)
Jolciu, ja Ci zazdroszczę tego słońca. U mnie na Ursynowie wychodzi gdzieś zza bloków ale jeszcze czerwone a chowa się za innymi blokami i widzę tylko jak podświetla chmury na zachodnim niebie. Na szczęście są jeszcze weekendy i wakacje. Oj, żeby już było wiosenniej :)
UsuńŚliczne połatane słoneczko!
OdpowiedzUsuńDzięki Anulko. Miało być szybko a dzibałam i dziubałam... :)
UsuńSłoneczko śliczne i podglądam jak uszyte ale nie widzę, inna technika niż poprzednie ale też piękne:)
OdpowiedzUsuńMarzenna, dzięki, to zygzak. Dość gęsto i przyznam, że tak trochę od niechcenia, czyli nie wszystkie nici tak idealnie dobrane i nie wszystkie ściegi tak idealnie równe. Nareszcie, bo te "równości" prześladowały mnie przez pół życia.
UsuńTy mi tu Anuś z tym pociągiem nie wyskakuj, bo za tydzień w niego wsiadam!!!! Ale się naaplikowałaś! Dzięki za energię!
OdpowiedzUsuńNo tak, strzeliłam w plecy PKP! Kłaniaj się Bieszczadom a szczególnie znajomym Tambylcom, co to im niestraszna była temperatura Bałtyku :).
UsuńJa ciągle w kieracie a poleciałabym na połoniny... ech.
jejku, jakie kolory niesamowite..!
OdpowiedzUsuń