wtorek, 26 kwietnia 2016

Znowu podwójnie, a nawet potrójnie.

Przez kilka tygodni nie pokazywałam swoich nowych patchworków. Szyłam do szuflady.
W sobotę poszły w świat. Dzisiaj o pierwszym prezencie.

Już dawno przymierzałam się do uszycia obrazu, który namalowałam w dwóch wersjach na podstawie zdjęcia.
Pierwsza powstała w październiku 2014 r. na plenerze malarskim w Gościńcu Julinek. To obraz namalowany farbami akrylowymi.


Kilka miesięcy później powstała olejna wersja tego samego drzewa. To ulubiony obraz mojego męża.



Już przy malowaniu pierwszego obrazu miałam ochotę na uszycie go, ale jakoś okładałam to.
Kilka tygodni temu wreszcie zaczęłam szyć. Zerkałam i na zdjęcie i na obraz.



Oczywiście patchwork uszyłam swoją ulubioną metodą confetti.
Bawełna w różnych kolorach, tiule białe, szare, zielone... i szpilki.


Tak wyglądały razem na wystawie patchworków w Błoniu.


A to już patchworkowe drzewo w pełnej krasie.


6 komentarzy:

  1. Co jest trudniejsze? Czy przełożenie widoku na obraz, czy obrazu na patchwork? Chyba to dla Ciebie nie ma znaczenia, bo obydwa jednakowo piękne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Milion kawałeczków, pół miliona szpilek, mnóstwo innych rzeczy i jest!
    Piękne oba. Pamiętam jak mi odpisałaś, że to wcale nietrudne. Jakoś nie wierzę :)
    Bardzo efektowne - owszem! Podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachwycająca praca. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ania, Ty to jesteś uzdolniona! Pięknie drzewa malujesz, pędzlem i nitką :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudeńko stworzyłaś, podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń