Uszyłam kilka patchworków w tym stylu. Największy z nich już ponad rok temu "A planety szaleją, szaleją". Po nich przyszły nieco mniejsze "Planety nieco spokojniejsze".
Te dzisiejsze mają 70 x 70 cm i kolorystykę zbliżoną do tej, która panuje w domu mojej przyjaciółki.
Tak prezentują się z maszyną do szycia, na której moja Mama uczyła się szyć 90 lat temu.
I jeszcze w "pięknych okolicznościach przyrody..."
I z moją kotką, która zdecydowała się zapozować.
Tu są kolejne fazy powstawania patchworku. Dokładny proces powstawania podobnego quiltu opisałam tutaj.
muszę sobie taki nożyk sprawić i zmierzyć się z planetami Twojego pomysłu :) cudne są :)
OdpowiedzUsuńWow .....just wow
OdpowiedzUsuńno normalnie planety wirują u ciebie w pełni :D Aniu pięknie wygląda na zdjęciu a co dopiero w realu :) bravo
OdpowiedzUsuńJak ty to robisz, Kochana??? Kolejne Planety??! Kolejna praca w TYM roku?!! Kolejny sukces!!! Podziwiam i czekam na nastepna niespodzianke. Buziaki
OdpowiedzUsuń