wtorek, 9 czerwca 2020

Portret przodków

Dawno nie malowałam. Tęskniłam do tego i ucieszyłam się, gdy koleżanka namówiła mnie, żeby zajrzeć do portalu edukacyjnego Iluminatornia, prowadzonego przez Katarzynę Bruzda - Lecyk. "Odmień swoje życie sztuką!" to naczelne hasło portalu. Coś dla mnie.

Trafiłam świetnie! Od razu na warsztat na temat kubizmu. W czasach koronawirusa to oczywiście webinar. Jeszcze raczkuję w platformie ZOOM i na początku webinaru miałam kłopoty z ustawieniem głośnika i mikrofonu. Ani ja nie słyszałam grupy malarskiej, ani ona nie słyszała mnie. Tylko widzieliśmy się nawzajem. Poprosiłam o pomoc męża i gdy wreszcie udało się usłyszeć koleżanki, to z tej radości ucałowałam Gienia. Nie przypuszczałam wtedy, że to stanie się przedmiotem obrazu, który na tych warsztatach namalowała nam Aliszka Carrabiszka, również uczestniczka tego warsztatu.

Portret tak bardzo mi się spodobał, że natychmiast postanowiłam go uszyć. Oczywiście za zgodą autorki.
Na bok poszły inne projekty i powstał taki patchwork:


A to oryginalny obraz Aliszki. Namalowany kredkami. Kontury są zrobione długopisami żelowymi - czarnym i białym.  Dodatkowo Aliszka użyła czarnego pisaka permanentnego. Jej obraz ma wielkość A4.


Kilka szczegółów patchworku:


Serce jest uszyte metodą konfetti - małe kawałki tkanin przykryte tiulem i przepikowane. Zasilają je dwie aorty :)



Jak szyłam ten patchwork?
Na początku wydrukowałam sobie obraz Aliszki na kilku kartkach. Zlepiłam je i w ten sposób miałam rodzaj szablonu, według którego potem wycinałam kawałki kolorowych tkanin.


Zebrałam wszystkie potrzebne tkaniny. Przygotowałam czarne, skośne lamówki, które przed zaprasowaniem miały szerokość 25 mm, a po zaprasowaniu brzegów pod spód już tylko 12 mm.

Kawałki tkanin nakładałam na szablon umieszczony na szybie podświetlonej od dołu lampką. Flamastrem, który znika po zmoczeniu go wodą, przekalkowywałam różne ważne elementy. A potem naszywałam je dość niedbale na quilterską "kanapkę".



Teraz zabrałam się do pikowania poszczególnych fragmentów quiltu. Na początku nićmi w kolorze tła.


A następnie wypikowałam z wolnej ręki czarnymi nićmi nr 30 kontury postaci.


I przyszyłam ściegiem satynowym niektóre drobne elementy


Teraz zaczęłam przyszywać beżowe, brązowe i czarne lamówki, które spowodowały, że patchwork wygląda trochę jak witraż. To była żmudna robota, wymagająca dużej precyzji. Pierwsze oko z rzęsami szyłam ponad godzinę.


Drugie oko poszło mi już dużo szybciej. Doszłam do sporej wprawy :)


Na końcu jeszcze tylko lamówka podszyta pod spód, bo zależało mi, żeby patchwork przypominał obraz Aliszki.

Patchwork ma wielkość 75 x 110 cm. Na pewno będzie wisiał u nas w domu, spełniając rolę portretu przodków. Na razie "powiesiłam" go w wirtualnym pomieszczeniu, które idealnie pasowało kolorystycznie do tego quiltu.


Aliszko, bardzo Ci dziękuję za piękny portret, inspirację i przepiękną historię.