Jesienią ubiegłego roku dostałam od znajomej ścinki "dresówki" - odpady poprodukcyjne. Bardzo mnie ucieszył ten prezent i od razu wiedziałam, że dostaną u mnie drugie życie. Były tak kolorowe, że uśmiechałam się patrząc na nie. Odkładając na bok inne projekty, dosłownie rzuciłam się, żeby coś uszyć.
I tak powstał pierwszy żakiet. Bardzo go lubię, chętnie noszę i zgłosiłam go na konkurs i wystawę "Trzeci Wymiar Patchworku" organizowaną przez naszą grupę patchworkową "Patchwork Mazowiecki".
Sama się dziwię dlaczego do tej pory nie napisałam o nim na blogu.
Ten pierwszy żakiet tak spodobał się mojej koleżance, że poprosiła mnie o uszycie podobnego dla niej.
I oto jest :). W stosunku do pierwszego trochę ograniczyłam liczbę kolorów, nie ma tu pomarańczowych i czerwonych szmatek.
Jak powstawały żakiety?
Zaczęło się od prezentu - kilku toreb ścinków ...
Potem był wybór kolorów, kształtów...
... i próby łączenia. Zdecydowałam się na sposób przypominający tekstylne witraże.
Wybór fasonu - skorzystałam z wykroju z Burdy.
I zszywanie części żakietu.
Jestem zadowolona z efektu. Oba żakiety są bardzo kolorowe. Ja tak lubię się ubierać.
Oczywiście mam pomysły na następne takie ubrania :)