czwartek, 27 czerwca 2013

Trzy pory roku na bis

Jeszcze nigdy nie uszyłam jeden po drugim dwóch niemalże identycznych patchworków. Do wczoraj. Pierwszy tak się spodobał, że zachęciło mnie to do zrobienia powtórki. Dziękuję Wam za bardzo sympatyczne komentarze.
Tym razem obrazek jest mniejszy, ma 90 x 60 cm i nie ma żadnych fioletowych akcentów. Po prostu trzy pory roku. Teraz chyba będę musiała uszyć dwie zimy, jedną po drugiej. Od dawna "chodzi za mną" taki biały obrazek.
Znowu inspiracja malarstwem Tona Schultena.

piątek, 14 czerwca 2013

Dom na wrzosowisku

Kilkanaście lat temu dostałam kalendarz z obrazami Tona Schultena. Zachwyciłam się jego obrazami. Są takie patchworkowe. Uszyłam kilka patchworków inspirowanych tym malarstwem. Dziś skończyłam kolejny, "Dom na wrzosowisku". Ma 100 x 80 cm, jest uszyty na maszynie. 


A tak wygląda obrazek, który uszyłam ręcznie 14 lat temu. 60 x 60 cm.


I jeszcze jeden, sprzed pięciu lat, też szyty ręcznie. Ma 30 x 30 cm.



środa, 12 czerwca 2013

Polka potrafi czyli jak podbijałyśmy Berlin

"Polski patchwork - tradycyjny, współczesny, nowoczesny" to wystawa towarzysząca Textil-Art-Berlin 2013. Tylko dwa dni, 8 i 9 czerwca, ale ile wrażeń.
Razem z Joanną Błaszczyńską, Grażyną Hurny, Marzeną Krzewicką, Marzenną Lew, Katarzyną Małyszko, Jolantą Sobolewską,  Renatą Supską, Bożeną Wojtaszek i Beatą Wyżycką pokazywałyśmy w Berlinie nasze prace. Kuratorką wystawy była niestrudzona Danka Kruszewska. To pierwsza taka wystawa polskiego patchworku. Wypadłyśmy bardzo dobrze.  Dostałyśmy mnóstwo pochwał, komplementów, naprawdę przyjemnie było tego słuchać.
Przeczytajcie relacje Marzenny i Jolci. Dziewczyny z pazurem opisały wszystko.
Na mnie ogromne wrażenie zrobiły tłumy, jakie przeszły przez Carl-von-Ossietzky-Schule. Cieszyło mnie zainteresowanie moimi pracami. Wielokrotnie opowiadałam, jak szyłam swoje "żywioły". Takie uznanie dodaje skrzydeł!
Z ogromnym zainteresowaniem obejrzałam wszystkie prace na wystawie i bardzo żałuję, że nie mogłam zrobic tego jeszcze raz... i jeszcze raz... Miałam okazję "na żywo" zobaczyć to, co do tej pory widziałam tylko w internecie. Szkoda, że nie można było fotografować prac, a płyta CD z wystawy ma tylko 200 zdjęć.
Wracałam zadowolona, że poznałam koleżanki "po igle" i miałyśmy czas, żeby opowiedzieć sobie o naszej pasji, żartować i cieszyć się razem. A po drodze z Berlina spisywałam pomysły na nowe tkaniny. 

Zobaczcie, co pokazałyśmy w Berlinie. Większość zdjęć robił mój przyjaciel a zdjęcie Buddy "pożyczyłam" z blogu Marzenny.