... a właściwie jej dzisiejszy stołeczny dodatek, napisała o trzech warszawskich zakręconych krawcowych. Irminie
Kuźniak, Kindze Kulon i o mnie. W artykule są drobne nieścisłości. Nie
pracuję w biurze projektów już od ponad 20 lat, jestem inżynierem sanitarnym a nie budownictwa, a moja patchworkowa
Warszawa jest uszyta z jednego kawałka materiału, a nie z wielu
skrawków. Ale to naprawdę drobiazgi. Zapraszam do lektury.
sobota, 30 listopada 2013
środa, 27 listopada 2013
Zawiało zimą
Już nie mogłam doczekać się zimowego widoku. Dzisiaj pierwszy raz zobaczyłam oszronione trawy i drzewa. Jak w bajce.
W mojej pracowni też zapanowała zima. W Szkole Patchworku w najbliższą niedzielę już trzeci raz będziemy uczyć się szyć po łuku, a potem tę umiejętność wykorzystywać w szyciu krajobrazów. Przygotowałam się do tych zajęć i uszyłam mały zimowy krajobraz. Jak to zrobiłam, możecie przeczytać na
blogu Szkoły Patchworku, gdzie będę teraz umieszczać takie opisy. Znajdziecie tam też krajobrazy uszyte przez nasze uczennice. Zapraszam :)
W mojej pracowni też zapanowała zima. W Szkole Patchworku w najbliższą niedzielę już trzeci raz będziemy uczyć się szyć po łuku, a potem tę umiejętność wykorzystywać w szyciu krajobrazów. Przygotowałam się do tych zajęć i uszyłam mały zimowy krajobraz. Jak to zrobiłam, możecie przeczytać na
blogu Szkoły Patchworku, gdzie będę teraz umieszczać takie opisy. Znajdziecie tam też krajobrazy uszyte przez nasze uczennice. Zapraszam :)
czwartek, 21 listopada 2013
Szkoła Patchworku ma swój blog
Postanowiłam założyć blog Szkoły Patchworku, którą prawie od roku prowadzimy z Marzeną Krzewicką. W ten sposób chcę zrobić jesienne porządki i rozdzielić dwie sprawy.
Dalej na moim blogu będę pokazywać to, co uszyłam i zapraszam Was do zaglądania do mnie. Bardzo lubię czytać Wasze komentarze, dosłownie dodają mi skrzydeł. To niezwykły napęd. Dziękuję za nie bardzo.
Na blogu Szkoły Patchworku mam zamiar opowiadać o tym, co nowego w szkole, a czasem pokazać Wam jakieś ciekawe rzeczy znalezione w sieci. Będę umieszczać tutoriale, albo kierować do takich, które opracowali inni. Pokazuję też to, co uszyły panie na naszych kursach - zajrzyjcie do zakładki "prace naszych uczennic". Znalazło się tam też miejsce na blogi absolwentek naszych kursów.
Mam nadzieję, że spodoba się Wam nowy blog, zapiszecie go w swoich ulubionych i będziecie tam zaglądać równie często jak do moich patchworków. Zapraszam Was serdecznie.
Dalej na moim blogu będę pokazywać to, co uszyłam i zapraszam Was do zaglądania do mnie. Bardzo lubię czytać Wasze komentarze, dosłownie dodają mi skrzydeł. To niezwykły napęd. Dziękuję za nie bardzo.
Na blogu Szkoły Patchworku mam zamiar opowiadać o tym, co nowego w szkole, a czasem pokazać Wam jakieś ciekawe rzeczy znalezione w sieci. Będę umieszczać tutoriale, albo kierować do takich, które opracowali inni. Pokazuję też to, co uszyły panie na naszych kursach - zajrzyjcie do zakładki "prace naszych uczennic". Znalazło się tam też miejsce na blogi absolwentek naszych kursów.
Mam nadzieję, że spodoba się Wam nowy blog, zapiszecie go w swoich ulubionych i będziecie tam zaglądać równie często jak do moich patchworków. Zapraszam Was serdecznie.
piątek, 15 listopada 2013
Jak szyłam subiektywną mapę Warszawy / How I've sewn my subjective map of Warsaw
Thank you so much for all your comments on my Warsaw from the previous post. I don't remember any of my previous works which wuld be so warmly commented.
Obiecałam, że opiszę jak powstawała Warszawa.
Przede wszystkim bardzo długo dojrzewała w mojej głowie. Kilka lat temu poznałam malarstwo Stefana Parucha. Spodobała mi się seria jego obrazów przypominających mapy. Już wtedy miałam ochotę uszyć Wilanów w sposób podobny do obrazów Parucha. Ale zajęłam się czymś innym.
Teraz już nie było wyjścia. Mój syn zmienił wystrój swojego biura i poprosił, żebym uszyła mu jakiś patchwork do sali szkoleniowej. Myśleliśmy oboje nad projektem. Koncepcje zmieniały się i te zmiany były jedynym stałym punktem tego projektu. Powstawał "w trakcie". A było tak:
- Często odwiedzam sklepy z "tanią odzieżą" w poszukiwaniu ciekawych materiałów. Tym razem w Kozienicach kupiłam za 5 zł wielki szal z lekko połyskującej wiskozy, chyba indyjski, cieniowany od granatu po turkus. Miał absolutnie szalone kolory, które uspokoiły się po upraniu,
- Szal był na tyle duży, że mieściła się na nim papierowa mapa Warszawy w skali 1:26 000. Na górze i na dole Warszawy szal jest ciemniejszy, niemalże granatowy a środek Warszawy ma kolor zbliżony do turkusu. Oczywiście zdjęcia pokazują nieco inny kolor..
- Z mapy wycięłam kontury Warszawy zostawiając mniej więcej jednocentymetrowy zapas papieru.
I promised to show you how I've created my Warsaw.
First of all – it was growing in my head for a long, long time. A few years ago I found the paintings by Stefan Paruch interesting. I liked the „maps” series most. That made me want to create the map of Wilanow which would be similar to his paintings. Many things were more important at that time and I never managed to create it. But this time it was different, I had no choice because it was my Son who needed my help. He was rearranging his office and he asked me to make a map of Warsaw to be hanged in the training room. We were both involved in the process of creating this quilt, there were many ideas and conceptions and the only thing that was constant was change. The map was growing in time.
- I go to the „second hand” shops to find interesting fabrics very often. One day I found a beautiful scarf in Kozienice. It costed 5 zl, it was made of a slightly shiny, green to turquoise shaded viscose, it was made in India. The colours were absolutely amazing, they dimmed a little after the washing.
- The scarf was big enough to put a paper map of Warsaw (scale 1:26 000) on it. On the top and the bottom it is rather blue, in the middle a beautiful turquise colour appears. I cut the Warsaw out of the map leaving 1 cm of marigin around it.
- Z szala, warstwy ociepliny połączonej z czerwonym bawełnianym spodem (mam taki gotowy półprodukt) i papierowej mapy Warszawy zrobiłam "kanapkę" spinając wszystkie warstwy szpilkami,
- wcześniej wybrałam materiał na Wisłę. Potem wyprułam tę Wisłę ale zdjęcia pokazują ją, więc opiszę jak to z Wisłą było. Kawałek różowego farbowanego materiału położyłam między papierową mapą a turkusowym szalem w miejscu, gdzie była Wisła.
- I made a „sandwich” using the scarf, batting, the red cotton underside and the map. I pinned all these parts together.
- Before that I chose the fabric to make the Vistula – even though I ripped that piece of fabric off, you can see it in the pictures so I will write about it. It was a piece of pink, dyed fabric which was placed between the paper map and the turqise scarf just under the printed river.
- Przyszyłam mapę do szala i podkładu po granicach miasta. Starałam się, żeby ścieg był krótki ale nie zawsze udawało się to zrobić.
- w ten sam sposób przeszyłam prawy i lewy brzeg Wisły.
- I sewed the map onto the „sandwich” quilting on the edges of the town. I was trying to make the stitch short, but it wasn't as easy to make as I expected.
- I stitched the right and the left shore of the Vistula river using the same method
- Oderwałam prawobrzeżną Warszawę wykorzystując perforację papieru na ściegu. Potem oderwałam Wisłę i kawałek lewobrzeżnej Warszawy wzdłuż brzegu Wisły.
- I tore the right-bank side and the left-bank side of the Warsaw off (it was easy because the map was perforated by the needle on the edge), then I tore the Vistula off.
- Wycięłam nadmiar różowego materiału wystającego poza brzegi Wisły.
- I cut the excess of pink fabric off.
- Przyszyłam brzegi Wisły bardzo gęstym ściegiem okrętkowym (szerokość 5, długość 0,5) chowając wcześniejszy ścieg pod zygzak.
- I sewed the edges of the river on using the very narrow zigzag stitch (width 5, length 0,5).
- Pikowałam lewobrzeżną Warszawę szyjąc przez papier po liniach ulic amarantowymi nićmi. Korzystałam ze stopki do cerowania. Uszyłam również granice terenów zielonych oczywiście zieloną nicią i zbiorników wodnych białą nicią.
- Gdy już uszyłam całą lewą stronę zaczęłam odrywać papier mapy. Czasem perforacja papieru była znakomita i pozbywałam się papieru bardzo szybko a czasem papier rwał się nie tam gdzie chciałam i musiałam korzystać z pęsety a czasem wydłubywać jego resztki szpilką.
- I quilted the left shore of the river using the amaranth thread. I used the darning foot whih made holes in paper. I also quilted the edges of the green areas with the green thread and the edges of water tanks with the white thread.
- When the quilting was ready I had to tear the paper off. In some cases it was very easy, but there were moments when I had to take the paper out using the needle or tweezers.
- Po oderwaniu wszystkich kawałków papieru wypikowałam tereny zielone "lotem trzmiela" zieloną nitką. Właściwie powinnam to zrobić po wystebnowaniu wszystkich ulic, ale już nie mogłam się doczekać efektu.
- A teraz zabrałam się za Pragę. Przypięłam szpilkami wcześniej oderwaną część mapy. Gdybym miała podczas szycia całą papierową mapę, to byłoby mi bardzo niewygodnie. Z Pragą zrobiłam to samo co z Warszawą lewobrzeżną, czyli uszyłam ulice, tereny zielone, wody. A potem wyskubałam wszystkie papierki.
- When I tore all the pieces of paper off I quilted the green areas with the green thread. To be quite honest I should have done that after I quilted the streets, but I couldn't wait to see the result.
- To quilt the Praga I pinned the part of the map with this part of the town printed on it to the quilt. It was much easier to have the map in pieces. The process was exactly the same as with the left part of town.
- W obydwu częściach miasta świadomie pominęłam tory kolejowe. Jest ich bardzo dużo i uznałam, że zaciemniłyby obraz miasta. Nie zaznaczałam też konturów terenów przemysłowych.
- Teraz przyszła kolej na pogrubienie arterii komunikacyjnych. Przeszyłam je zygzakiem (znowu 5 na 0,5) w kolorze amarantowym, czyli takim samym jak ulice.
- Gdy mapa była już prawie gotowa, to uznałam, że różowa Wisła wygląda okropnie, przyciąga wzrok, jest zbyt wyrazista w stosunku do całej mapy i ją wyprułam. Został biały szew, którym zaznaczałam wcześniej brzegi Wisły i po nim przeszyłam brzegi białym zygzakiem o szerokości 3 mm i gęstości 0,5 mm. Oczywiście musiałam poprawić mosty.
- I skipped the railways in both parts of the town. I didn’t want them to darken the map. I also skipped the contours of the industrial areas.
- The next thing to do was to thicken all the thoroughfares. I sewed the zigzag stitch (5 x 0,5 mm just like before) on the streets using the amarant thread again - the same one which I used to make the streets before.
- When the map was almost ready I realised that I didn’t like the pink river at all. It was eye-catching, too saturated, I decided to rip it out. What was left was the white stitch which I made at the begining of sewing, I covered it with the narrow zigzag stitch (3 x 0,5 mm). I also had to sew on the bridges again.
- Zabrałam się teraz za obszywanie brzegów Warszawy. Na początku wycięłam ocieplinę i spodnią, czerwoną warstwę bawełny wystającą poza granice Warszawy w odległości około 1 mm od tych granic.
- Nadmiar wierzchniej warstwy (około 2 cm) podwinęłam pod spód i przyfastrygowałam. To był żmudna robota, bo było dużo łuków wklęsłych, gdzie musiałam nadcinać materiał, żeby wierzch dał się podwinąć. Łuki wypukłe nie były takie wymagające, bo szal był dość cienki i można było układać fałdki.
- obszyłam granice mapy gęstym ściegiem okrętkowym - 7 mm szerokości, 0,55 długości, nici turkusowe. Ustawiłam maszynę na najmniejszej szybkości szycia i starałam się szyć najdokładniej jak potrafię a i tak zdarzyły mi się potknięcia, które potem poprawiałam ręcznie.
- wcześniej uszyty szew na granicy miasta stabilizował nieco te kawałki, gdzie materiał był po skosie, ale i tak zdarzyło się parę razy, że brzeg był za bardzo pofalowany. W paru miejscach "wdałam " materiał wciągając nitkę w brzeg pod spodem.
- Przyszła najfajniejsza część pracy, czyli malowanie. Wisła i inne wody zostały pomalowane na biało farbami do tkanin kupionymi w Tchibo. Na Textile Art Berlin w czerwcu kupiłam sobie olejne farby do tkanin w sztyfcie. Wykorzystałam trzy kolory: srebrny do malowania terenów zabudowanych, fioletowy do terenów przemysłowych i zielony do parków i lasów. Srebrnym kolorem pomalowałam też Wisłę, gdy już wysechł kolor biały. Malowałam lekko tylko przyciskając sztyfty tak, żeby farba nie docierała do miejsc, w których znajdowały się szwy. Farby schły dobę.
- The next step was to make the edges of my map look nice. First thing I did was to cut the batting, and the red cotton underside even, very close to the first stitch which I sewed around the map. I left the top layer just as it was.
- I used the excess of the top layer (around 2 cm) to tuck it under the map and baste. It was a very arduous work, there were many concave curves and I had to cut the fabric so it was possible to sew the edge.
- I finished the edges of the map with the edge stitch (7 x 0,55 mm, turquoise thread). I set the machine on the slowest possible sewing speed and I tried to sew as accurate as I could, but I didn’t avoid the inaccuracies which I had to fix by hand.
- The stitch which was first made on the edge of a map stabilized the layers of fabric. There were places where the fabrics were cut diagonally and that made the edge irregular. In those places I had to pull the thread into the edge so it would look nice.
- Finally the best part - painting - has begun! All the water tanks and the Vistula River were painted in white. I used the paints which were bought in Tchibo store. When I was on Textile Art Berlin in June I bought myself oil paint sticks for fabric. I used three colours: silver for built-up areas, purple for industrial areas, and green for parks and forrests. When the white colour on the Vistula River dried I painted it again - with the silver paint. I didn’t press the sticks much - I didn’t want the paint to hightlight the stitches. I left the paint to dry fo 24 hours.
- Pod spód tkaniny przyszyłam ręcznie granatową bawełnianą warstwę maskującą. Gdy już to zrobiłam okazało się, że korzystałam ze starej mapy, na której nie było jeszcze mostu północnego. Nigdy jeszcze nie jechałam tym mostem, to nie są moje rejony i lekką ręką pozbawiłam Warszawę tego mostu. Już nie chciało mi się odpruwać granatowego materiału, więc ta jedna arteria jest też widoczna od spodu.
- I hand-sewed navy blue cotton masking layer on the back of the map. When I finished that part of work it turned out that the map I initially used as my model didn’t have the North Bridge on it… I have never rode that bridge, it’s in the part of Warsaw I’m rarely in so I simply... forgot about it. I didn’t want to unseam the back layer to fix this oversight and that’s why it is now visivle on the frond and the back side of my map.
- Zamiast tunelu na górze przyszyłam tylko dwie szlufki. W połowie wysokości pracy jest za to dodatkowy tunel, w który włożyłam płaską drewnianą listwę po to, żeby prawa dolna część mapy nie odginała się od ściany.
- I sewed two loops instead of the tunnel on the top back side of the map. There is also one additional tunnel in the middle of the map. I put a batten through it to stiffen my Warsaw.
- Dwoma małymi ściegami, na górze i na dole mapy, zaznaczyłam południk, który przebiega przez Warszawę. Mapa wisi na jednym sznureczku i jest wyważona tak, że południk wisi pionowo.
- I marked the meridian which goes through Warsaw on the top and bottom of the map - this made it easier to hang the map straight.
- Myślałam, że to koniec pracy, ale oboje z synem uznaliśmy, że tak na wszelki wypadek, napiszę co to jest i w ten sposób powstała "metryczka" i przy okazji moja reklama. Wydrukowałam ją na kartce A4, przestebnowałam po granicy liter, litery pomalowałam farbą olejną w sztyfcie w kolorze srebrnym, obszyłam całość zygzakiem i podszyłam od spodu granatową tkaniną. Metryczka zawiśnie obok mapy.
- Just when I thought my work was finished, we realized it that would be better to make the caption of this map. It would also be a good advertisement of my work. I printed it on the A4 paper and quilted the edges of the letters and filled them with the silver oil paint. It will hang next to the map.
Oczywiście najłatwiej szyło mi się te rejony miasta, które znam jak własną kieszeń. Gubiłam się trochę na Pradze Północ albo Bemowie. Fajnie było jeździć stopką maszyny, po tych ulicach, po których jeżdżę samochodem albo rowerem.
Podobała mi się ta praca. Robiłam coś nowego, nigdy nie trafiłam na żaden opis takiej pracy ani na taką mapę, więc przy szyciu "odkrywałam swoje Ameryki". Mam ochotę na dalszy ciąg, ale na pewno zrobię to innym sposobem, może wykorzystam flizelinę rozpuszczalną albo wykombinuję jeszcze coś innego
When people look at my map they start to look for the area they live in. I have to admit that makes me feel a little panicked, because I didn’t sew all the streets which is obvious. This is a SUBJECTIVE map of the city. If I wanted to sew all the details I would be doing it for a year not for a month.
The parts I know inside out were the esiest to sew, which is rather obvious. It was very exciting to sew on the streets I often go down by car or bike. I was a little lost while sewing North Praga or Bemowo.
I really enjoyed this work. It was something completely new for me, I have never seen similar patchwork on the Internet or anywhere else. It was like discovering my own america. I want to make more maps like this and try some other methods - for example soluble Fleece. Maybe I will invent my own method?
When I started to sew this patchwork I wanted to create “My Warsaw” - mark places which are important to me for some reason, places I worked in, lived, place where I was born. I didn’t do it this time but instead of that people who work in my son’s office can put flags in places they find important, just like it was made in the past on the staff maps.
czwartek, 7 listopada 2013
Warszawa
Pod koniec ogólniaka zastanawiałam się, jakie studia wybrać. Starsza siostra mojej przyjaciółki studiowała geodezję i kartografię. Oglądałam mapy rysowane przez Ewę i zachwycałam się nimi. Moja mama, znakomita krawcowa, mówiła, że mam "dryg" do szycia i namawiała mnie na studia związane z projektowaniem ubiorów na ASP w Łodzi. W końcu wybrałam inny kierunek studiów, ale miłość do map i szycia pozostała. Jak się okazuje można je połączyć.
Od dawna podziwiałam prace Alicji Merett. Podobały mi się mapy uszyte przez nią. Nie chciałam ich kopiować, szukałam własnej drogi. Nie wiem ile jeszcze trwałyby te poszukiwania, gdyby nie mój syn, który poprosił o uszycie mapy Warszawy do jego biura. Oto ona.
To Warszawa w skali 1:26000. Ma 100 cm szerokości i 110 cm wysokości w najszerszych miejscach.
Jest dość dokładnym odwzorowaniem Warszawy. Oczywiście nie ma wszystkich ulic i parków.
Miałam mnóstwo zabawy przy szyciu, no bo na przykład myślałam sobie tak: zrobię sobie przerwę, jak skończę pikować Żoliborz. i bardzo mnie korciło, żeby dodać Warszawie kilka nowych mostów albo przedłużyć trasę A2 do wschodniej granicy miasta.... ech, rozmarzyłam się przy tym szyciu, bo byłam urbanistycznym władcą.
Pojawiły się przede mną zupełnie nowe problemy techniczne. Pierwszy raz skorzystałam z farb olejnych do tkanin w sztyfcie. Musiałam wymyślić też jakiś sensowny sposób powieszenia mapy. Udało się, wisi na jednym sznureczku. Początkowo Wisła wyglądała inaczej, była aplikacją, ale wyprułam ją. Co za określenie - wypruć Wisłę!
Oczywiście było trudno zrobić zdjęcia. Materiał, z którego uszyłam mapę jest lekko połyskujący, a jego kolor jakoś dziwnie wygląda na fotce.
Opiszę niedługo jak powstawała Warszawa a dziś tylko skończone dzieło.
Od dawna podziwiałam prace Alicji Merett. Podobały mi się mapy uszyte przez nią. Nie chciałam ich kopiować, szukałam własnej drogi. Nie wiem ile jeszcze trwałyby te poszukiwania, gdyby nie mój syn, który poprosił o uszycie mapy Warszawy do jego biura. Oto ona.
When I graduaded
high school I had to choose the faculty to study. The older sister of
my friend chose „Geodesy and cartography” and I couldn't stop
looking at her drawings and maps. My Mom, who was a tailor, used to
say that I am talented in sewing and that I should go to Lodz to
study clothing design on Academy of Fine Arts. Long story short I
chose a completely different faculty but my love to maps and sewing
is still live. As it turned out, one can combine them.
I have always
admired the works of Alice Merett. I loved the maps which she sewed.
I didn't want to copy them and I was looking for my own style. I
believe I would never find it if my son wouldn't ask me for favour.
He needed me to sew a big map of Warsaw to be hanged in his office.
This is what I've created:
To Warszawa w skali 1:26000. Ma 100 cm szerokości i 110 cm wysokości w najszerszych miejscach.
Jest dość dokładnym odwzorowaniem Warszawy. Oczywiście nie ma wszystkich ulic i parków.
Miałam mnóstwo zabawy przy szyciu, no bo na przykład myślałam sobie tak: zrobię sobie przerwę, jak skończę pikować Żoliborz. i bardzo mnie korciło, żeby dodać Warszawie kilka nowych mostów albo przedłużyć trasę A2 do wschodniej granicy miasta.... ech, rozmarzyłam się przy tym szyciu, bo byłam urbanistycznym władcą.
Pojawiły się przede mną zupełnie nowe problemy techniczne. Pierwszy raz skorzystałam z farb olejnych do tkanin w sztyfcie. Musiałam wymyślić też jakiś sensowny sposób powieszenia mapy. Udało się, wisi na jednym sznureczku. Początkowo Wisła wyglądała inaczej, była aplikacją, ale wyprułam ją. Co za określenie - wypruć Wisłę!
Oczywiście było trudno zrobić zdjęcia. Materiał, z którego uszyłam mapę jest lekko połyskujący, a jego kolor jakoś dziwnie wygląda na fotce.
Opiszę niedługo jak powstawała Warszawa a dziś tylko skończone dzieło.
Warsaw is in the
scale of 1:26000. The dimensions of this work is 100 cm x 110 cm at
the widest points.
It is quite accurate
map of Warsaw. Ofcourse you can't find all the streeets and parks,
but I was trying to be very exact when I was making it. I was having
a really good time when I was sewing it. I was thinking „As soon as
I finish quilting Zoliborz I will take a break” - and then suddenly
I wanted to make additional bridge on the Vistula River or make the
A2 highway longer... I felt like urban ruler while sewing this map,
nothing was impossible!
I had to face some
technical problems which were completely new for me. It was the first
time I used the oil paint sticks. I was also looking for the
practical method of hanging the map, I wanted to hang it on one
string – which I managed to achieve.
In the first version
of the map the Vistula River was an application but I ripped it out.
It sounds so weired: to rip the Vistula out!
It was also hard to
take good photos. The fabric which I used to sew the map is slightly
shiny, the color looks a little bit different in the photo.
I am going to give
you the step-by-step instruction of how to create this kind of map
soon. Today I only post photos of the finished piece of art.
Subskrybuj:
Posty (Atom)