sobota, 22 czerwca 2019

Do trzech razy sztuka czyli samotne (?) drzewo.

Mam szczególny sentyment do tego drzewa. To już trzecia odsłona.
Oczywiście mój ulubiony konfetti quilt.



Tak wygląda w pełnym słońcu. Widać szczegóły pikowania.






Kilka lat temu namalowałam taki obraz. Ulubiony obraz mojego męża. Wisi u nas w pokoju.



Tak wyglądaj obraz i patchwork razem :).
I to było motywacją dla szycia patchworku. Za miesiąc będę mieć wystawę patchworków w Muzeum Historycznym w Przasnyszu "Igłą i pędzlem", gdzie chcę pokazać kilka takich "patchworkowo - malowanych" par.


Kiedyś uszyłam mniejszą wersję tego drzewa. Oczywiście też konfetti.
Tu razem z obrazem na wystawie patchworków w Błoniu w 2016 r.


Z tych samotnych drzew zrobił mi się już cały las :). Ciekawe czy kiedyś uszyję jeszcze jedno takie drzewo.
Jeszcze wymiary:obraz ma 70 x 60 cm, a patchwork ma 110 x 110 cm. Jest uszyty z tkanin bawełnianych i oczywiście tiulu.

piątek, 7 czerwca 2019

Tiulowe rudbekie


Eksperymentuję z tiulem. To jeszcze jeden obrazek uszyty wyłącznie z tiulu. Tym razem kwiatki podobne do rudbekii.


A tak wyglądał początek :)



Jeszcze parę szczegółów....





W rzeczywistości obrazek wygląda trochę inaczej. Ma bardziej nasycone kolory,ale aparat fotograficzny "głupieje" przy fotografowaniu tiulu :)
Wymiar 55 x 40 cm.

środa, 5 czerwca 2019

Kurs konfetti quilt na Patchworktage w Dinkelsbühl

Raz w roku Niemiecka Gildia Patchworkowa organizuje swoje święto - Patchworktage. Spotkania odbywają sięw różnych miejscach. Tym razem w Dinkelsbühl w Bawarii.

Gdy kilka miesięcy temu zgłaszałam się do niemieckiej gildii patchworkowej z propozycją poprowadzenia kurs konfetti podczas tego święta, nie przypuszczałam nawet jakie atrakcje mnie czekają.
  • Przepiękne miasto, niemalże skansen. Niewielkie, ale z wielkim klimatem.
  • Kilka świetnych wystaw, w tym chwalona przez wszystkich wystawa Stowarzyszenia Polskiego Patchworku "Biało - czerwona" a na niej dwa nasze patchworki - jeden uszyty ze Stefkiem i mój "Wiatr pod Żywcem".
  • Spotkania z patchworkowymi przyjaciółmi, którzy przyjechali z wszystkich stron.
  • I cel mojej wyprawy -  kurs konfetti.
Nic nie odbyłoby się, bez niezmordowanej Danki Kruszewskiej, która na początku zmotywowała mnie do działania, a potem była opiekunem i tłumaczem. Danka - wielkie dzięki.

Na kurs przyjechały panie z różnych odległych stron, na przykład z Hamburga i z Verony. Kilkaset kilometrów.
Jestem pełna podziwu dla ich determinacji. Ale przede wszystkim dla kunsztu krawieckiego i malarskiego zacięcia. W ciągu krótkich sześciu godzin powstało siedem wspaniałych obrazków. Czasem wymagają jeszcze trochę pracy, ale nawet ze szpilkami prezentują się wspaniale. Popatrzcie sami jak powstawały:

Pierwszy





Drugi.






Trzeci





Czwarty







Piąty




 Szósty




I siódmy






Jeszcze  prowadzące



i "pomoce naukowe"....



Szkoda, że wszystko minęło tak szybko.
Do zobaczenia :)