Szyłam, szyłam, szyłam.... A potem jeszcze szyłam.
Wczoraj skończyłam.
Moja przyjaciółka postanowiła zrobić prezent urodzinowy swojej córce. Córce bardzo podobał się krajobraz z Ukrainy, który kiedyś uszyłam jej mamie. Ale, gdy zaczęłyśmy rozmawiać co mam jej uszyć, to okazało się, że ona bardzo lubi tulipany. Kiedyś marzyła o zakupie obrazu Edwarda Dwurnika z tulipanami, ale był za drogi.
Padło pytanie: czy mogę uszyć takie tulipany jak namalował Dwurnik? Oczywiście, że mogę. Edward Dwurnik namalował cały cykl obrazów z tulipanami. My wybrałyśmy ten - "Pomarańczowe tulipany".
Oryginał ma wielkość 100 x 73 cm. Został sprzedany na aukcji Desy Unicum w październiku 2020 r. za ponad 100 tys. zł.
Jak go szyłam? To aplikacja z ostrymi brzegami. Nie używałam flizeliny dwustronnie klejącej ani kleju.
Zaczęłam od zrobienia próbki.
Potem wydrukowałam sobie cały obraz. JPG zamieniłam na pdf i wydrukowałam kilkadziesiąt kartek A4, korzystając z opcji "plakat" w drukarce. Kartki skleiłam.
Przyszła pora na kanapkę i przyszywanie łodyg i liści. Nakładałam elementy na tło i przyszywałam je do podłoża. Liście i łodygi stębnówką, a kwiaty "z wolnej ręki".
Tak wyglądała moja pracownia w czasie szycia. Radośnie, mimo szaroburego grudnia.
Jeszcze kilka zbliżeń gotowego patchworku sfotografowanego w grudniowym słońcu.











