piątek, 31 maja 2013
Wół z kopytami, pięć kilo kartofli i ...
.... sama już nie wiem co, ale na pewno bardzo dużo zmieści się do torby, która jest prezentem dla mojej przyjaciółki.
Przyjaciółka chodzi z torbą już ponad miesiąc a ja piszę o niej dopiero
teraz. Z wszystkich kolorów tęczy solenizantka najbardziej lubi biały,
szary i czarny. I taka jest torba.
wtorek, 28 maja 2013
Mali quilterzy z Zaborowa
Mam tak duże zaległości w pisaniu, że właściwie to nie wiedziałam od czego zacząć. Dlatego zacznę od końca czyli od zajęć z dziećmi w szkole w podwarszawskim Zaborowie. Byłam tam pod koniec ubiegłego tygodnia. Zaprosiła mnie Pani Renata, wychowawczyni pierwszej klasy.
Zbliżał się dzień matki, postanowiłyśmy więc, że dzieciaki uszyją coś dla swoich mam.
Dla każdego dziecka przygotowałam początek "kanapki" czyli ocieplinę połączoną ze spodem. Na środku przyszyłam kawałek materiału, na którym był wyhaftowany napis "dla Mamusi od ...." i tu było wpisane imię każdego dziecka. Zadaniem dzieci było doszywanie następnych kawałków materiałów tak, żeby zapełnić powierzchnię podkładki lub obrazka.
Dzieci okazały się znakomitymi artystami. A i szycie szło im świetnie. Prawie wszystkie siedziały przy maszynie pierwszy raz. Jak będą robić dalej takie postępy, jak w ciągu dwóch godzin naszego szycia, to większości z nich wróżę światową karierę!!! Były samodzielne i pomysłowe. Czasem tylko trzeba było im pomóc, bo złamała się igła albo zaplątała nitka. Ale która z nas nie miała takich kłopotów?
Pod koniec zajęć dzieci dopytywały się, kiedy znowu przyjdę. Jeszcze nie wiem kiedy ale wiem, że z przyjemnością.
Zbliżał się dzień matki, postanowiłyśmy więc, że dzieciaki uszyją coś dla swoich mam.
Dla każdego dziecka przygotowałam początek "kanapki" czyli ocieplinę połączoną ze spodem. Na środku przyszyłam kawałek materiału, na którym był wyhaftowany napis "dla Mamusi od ...." i tu było wpisane imię każdego dziecka. Zadaniem dzieci było doszywanie następnych kawałków materiałów tak, żeby zapełnić powierzchnię podkładki lub obrazka.
Dzieci okazały się znakomitymi artystami. A i szycie szło im świetnie. Prawie wszystkie siedziały przy maszynie pierwszy raz. Jak będą robić dalej takie postępy, jak w ciągu dwóch godzin naszego szycia, to większości z nich wróżę światową karierę!!! Były samodzielne i pomysłowe. Czasem tylko trzeba było im pomóc, bo złamała się igła albo zaplątała nitka. Ale która z nas nie miała takich kłopotów?
Pod koniec zajęć dzieci dopytywały się, kiedy znowu przyjdę. Jeszcze nie wiem kiedy ale wiem, że z przyjemnością.
Subskrybuj:
Posty (Atom)