Ale zacznijmy od początku.
Znowu projekt konkurs. Temat "Struktury". Ile osób tyle podejść do tematu. Ja miałam ochotę na moje ulubione fractale. Ogląda się je bardzo przyjemnie, ale uszyć?
Przeglądałam różne zdjęcia w internecie mając nadzieję, że trafię na jakąś inspirację. Jakieś dwa miesiące temu znalazłam! Bingo! Wielkie wrażenie, wielka radość. Trudne jak diabli, ale wsiąkłam. Czasem w takich sytuacjach zachowuję się jak zegar, co to "nie je nie pije, a chodzi i szyje (bije)".
Wszystko mi pasuje: temat - świetlista struktura taśm, czyste kolory, kształt obrazu. Wszystko. I decyzja - sama namaluję podobną grafikę, żeby nie kopiować tego obrazu. Kupiłam czarny karton, grube pastele przypominające szkolną kredę. Powstał szkic rysunku. I oczywiście próbka. Od razu większa, żeby na niej nadziać się na różne możliwe miny. 47 x 43 cm.
Kombinowałam jak pokazać te świecące taśmy, żeby było złudzenie przestrzeni. Z tiulem kombinowałam, z różnymi odcieniami szarej nici, którą zygzakiem naszywałam na kolorowy ścieg satynowy. Próbka wyszła świetnie. Naprawdę bardzo mi się podoba.
Zabierałam się za szycie quiltu. Szyję jeden dzień, drugi, trzeci... I zaczynają się schody. Duży quilt pofalował się tak bardzo, że nie nadaje się do pokazania. Góry i doliny. Przypomina Beskid Wyspowy. Koniec, kropka. Poddałam się. Nie ma mowy o żadnym konkursie, bo by mnie tam chyba wyśmiano :). Może kiedy indziej coś uszyję na konkurs, a może nigdy?
Plan mam taki, żeby przeciąć quilt na pół i zrobić z niego dwa mniejsze. A jak będą zanadto pofalowane, to naciągnę je na deskę i przybiję gwoździami.
A próbka wygląda fajnie i uśmiecha się do mnie :)
A to zdjęcie, które tak mi wpadło w oko. Prawda, że fajne?