... a właściwie jej dzisiejszy stołeczny dodatek, napisała o trzech warszawskich zakręconych krawcowych. Irminie
Kuźniak, Kindze Kulon i o mnie. W artykule są drobne nieścisłości. Nie
pracuję w biurze projektów już od ponad 20 lat, jestem inżynierem sanitarnym a nie budownictwa, a moja patchworkowa
Warszawa jest uszyta z jednego kawałka materiału, a nie z wielu
skrawków. Ale to naprawdę drobiazgi. Zapraszam do lektury.
Gratulacje, o to chodzi żeby o takich pozytywnie zakręconych ludzie czytali a nie tylko smuty, smuty i smuty
OdpowiedzUsuńdzięki, uśmiałam się z tego co napisałaś i uświadomiłam, że z optymizmem w naszych gazetach to marnie, oj!
UsuńGratuluje i podziwiam!!!
OdpowiedzUsuńDominiko, bardzo dziękuję. Zajrzałam do Ciebie. Jakie piękne prace robisz :)
UsuńWażne, że nazwiska nie przekręcili :)
OdpowiedzUsuńi adres www szkoły patchworku też jest dobry. Dwa sukcesy w jednym artykule! ;)
Usuń