W moim poprzednim poście pokazałam "szalejące" planety. Spodobał się Wam ten patchwork. Bardzo dziękuję za wszystkie Wasze komentarze.
Dzisiaj kolejny patchwork z tej serii. Te planety uspokoiły się trochę. Przynajmniej kolorystycznie.
In previous post I've shown you my "crazy planets". You've sent a lot of positive comments and I am very happy that you enjoyed my work.
The patchwork I want to show you today is calmer. Calmer in colour.
Tym razem szyłam je inaczej.
Niedawno rozpoczęłam współpracę z firmą JUKI i w mojej pracowni znalazła się fantastyczna maszyna z długim ramieniem JUKI TL-2200QVP. Zwykle takie maszyny służą do pikowania, ale ja wykorzystałam ją do uszycia tego patchworku.
Na zwykłej domowej maszynie do szycia uszyłam tło. Na kawałek materiału nakładałam inne kawałki w kształcie półobręczy. Przyszyłam je do podłoża. To moje "podobrazie".
This work was sewn in a different way.
I have started cooperation with JUKI company. One of many positive things about this cooperation is the fact, that JUKI TL-2200QVP, the long arm machine, has arrived to my workshop. Typically these machines are used for quilting, but I've used it to sew the patchwork.
I have used the regular sewing machine to make the background which was sewed on the base.
Teraz przeniosłam się już na Long Arm i zaczęłam prawdziwe "malowanie igłą".
When the background was finished I have started to use the Long Arm. This was like painting with the needle.
Na przygotowane wcześniej podłoże nakładałam inne skrawki materiału i przyszywałam je prostymi ściegami zbiegającymi się w środku kół.
I put big scraps of fabrics on the background and sewed them on with the straight stiches. The stitches converge at the centres of the circles.
Przecinałam materiał między szwami, korzystając z fantastycznego produktu drugiej japońskiej firmy OLFA. To jej specjalny nóż do techniki chenille.
I have cut the fabric between the stitches using the knife produced by the japaneese manufacturer OLFA. This is the knife dedicated to the chenille technique.
Byłam bardzo ciekawa jaki efekt osiągnę, więc cięcie materiałów robiłam jeszcze przed zdjęciem pracy z maszyny z długim ramieniem, chociaż wygodniej byłoby zrobić to później.
Gdy przecięłam już wszystkie tunele między szwami i powycinałam miejscami materiał, żeby odsłonić warstwy spod spodu, moim oczom ukazał się taki widok.
I was very curious of the effect of my work so I cut the materials before removing the patchwork from the machine with a long arm even though it would be easier to do it later.
This is what I saw when I cut all the pieces between the stitches:
Nie byłam zadowolona. Praca była chłodna jak Królowa Śniegu.
Postanowiłam trochę ocieplić tę bajkę. W kilku miejscach dodałam kawałki złotej podszewki i bordowej tafty, a także lamówkę z czekoladowo-brązowej bawełny.
Ten zabieg bardzo zmienił obrazek.
Tak wyglądają moje "Planety 2". Mają 150 x 115 cm.
Fotografowałam je kilka razy i ciągle nie byłam zadowolona. Albo było za duże słońce, albo za duże chmury. To trudny obiekt. Dzisiejsze zdjęcia są najlepsze, a i tak najchętniej pokazałabym Wam je "na żywo", bo byłoby widać, te wszystkie błyski i postrzępione niteczki, które są bardzo ważne w tej pracy, a których ja nie potrafię sfotografować.
I wasn't happy with the result. The work was cold as the Ice Queen.
I wanted to make it a little bit warmer. I added pieces of the golden pillwcase, the crimson taffeta and the brown edging.
I called this quilt "The Planets 2". It is 150 x 115 cm big.
I have tried to take good photos for several times. There is always something I don't like about the pictures, this patchwork is hard to be photographed. I would love to show you my work "live", that's when each of you could see the details, the little threads, shadows which are so important.
Będę sobie tłumaczyła, że trzeba mieć taką wypasioną maszynę, żeby uszyć coś takiego. Tak będę sobie tłumaczyła i już:D. Ale tak serio to widać, że zdjęcia nie oddają ruchu planet, ale przynajmniej jakaś część pozostaje uzależniona od naszej wyobraźni. Podziwiam.
OdpowiedzUsuńDzięki Celina. Te pierwsze planety uszyłam na zwykłej domowej maszynie, a są prawie dwa razy większe, więc Ty Koleżanko nie kombinuj, dobra!!!! ;) ;) ;)
OdpowiedzUsuńNo dobra:)!
UsuńNapatrzyć się nie mogę -piękne!
OdpowiedzUsuńWOW WOW WOW podziwiam za talent, upartość, cierpliwość, pomysłowość.
OdpowiedzUsuńCUDO!!!
cudo!!!! aż mi się zechciało do maszyny :)
OdpowiedzUsuńTe planety też szaleją - są rozedrgane, wibrujące, niespokojne. Podziwiam ogrom pracy i umiejętności.
OdpowiedzUsuńfenomenalny:) na pewno pracochłonny, gratuluję
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Emilia
Podglądam,podziwiam i zachwycam się nieustannie :) Pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuńPiękne te uspokojone planety. I jeszcze są w "moich" kolorach - super.
OdpowiedzUsuńWielkie ułatwienie taki long arm przy tego typu pracach.
Pozdrawiam
Kamila
Super! Aniu - jesteś nie zwykłą osobą i to widać w Twoich pracach. Wracam do podziwiania :0
OdpowiedzUsuń