Przyjechałam dzisiaj do Benalmadeny na wystawę patchworków
organizowaną przez hiszpańską grupę Lucky Qilters International (klik). Będę jedną
z ośmiu quilterek z całej Europy prezentujących swoje osiągnięcia.
Nie zdążyłam jeszcze naprawdę poznać Benalmadeny. Jesteśmy
tu zaledwie kilka godzin.
Ale i tak czuję się jak u siebie w domu, bo przez wiele, wiele dni jeździłam palcem po mapie i igłą po kanapce.
Uszyłam mapę Benalmadena. W prezencie dla organizatorów.
Ale i tak czuję się jak u siebie w domu, bo przez wiele, wiele dni jeździłam palcem po mapie i igłą po kanapce.
Uszyłam mapę Benalmadena. W prezencie dla organizatorów.
Nie pokazywałam jej wcześniej, bo nie chciałam psuć
niespodzianki. Teraz już mogę.
Mapa jest spora, 125 x 75 cm.
Dość dokładnie odzwierciedla wszystkie ulice, a właściwie krawężniki. Szyłam ją na podstawie prawdziwej mapy. Zgadzają się też duże skupiska zieleni. Trochę gorzej już jest z domami, to bardziej moja wizja artystyczna niż rzeczywista rzeczywistość. Żeby stuprocentowo prawdziwie, to domy powinny być chyba wielkości kropek na biedronce.
Dość dokładnie odzwierciedla wszystkie ulice, a właściwie krawężniki. Szyłam ją na podstawie prawdziwej mapy. Zgadzają się też duże skupiska zieleni. Trochę gorzej już jest z domami, to bardziej moja wizja artystyczna niż rzeczywista rzeczywistość. Żeby stuprocentowo prawdziwie, to domy powinny być chyba wielkości kropek na biedronce.
Wypikowałam góry na górze i morze na dole. A po bokach
dalszy ciąg Costa del sol, czyli coś, co ma przypominać budynki.
Budynki, zieleń i inne małe elementy przyszywałam przezroczystymi nićmi, reszta jest wypikowana Isacordem.
Tkaniny są bawełniane. Ze sklepu „Kiltowo”. Pomagała mi je wybrać Ela Zeman, która była w tych okolicach. Elu, dzięki za konsultacje kolorystyczne.
Budynki, zieleń i inne małe elementy przyszywałam przezroczystymi nićmi, reszta jest wypikowana Isacordem.
Tkaniny są bawełniane. Ze sklepu „Kiltowo”. Pomagała mi je wybrać Ela Zeman, która była w tych okolicach. Elu, dzięki za konsultacje kolorystyczne.
W piątek mapa zostanie oceniona przez publiczność. Mam
tremę.
Na koniec jeszcze prawdziwy widok z naszego okna. Widać
trochę morza, z tyłu są góry. Ładnie jest.
Aniu, Twoje mapy są niesamowite. Podziwiam ogrom pracy i poziom "dłubaniny". Myślę, że organizatorzy padną z wrażenia, jak ją zobaczą. Na Twoim miejscu, na wszelki wypadek, miałabym w torebce sole trzeźwiące dla nich. ;)
OdpowiedzUsuńPodobało się :). Dziękuję bardzo.
UsuńNa pewno beda zadowoleni z mapy - jest super! reszta tez sie uda :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
Usuńprzypomniały mi się mapy z lekcji
OdpowiedzUsuńgeografii... i te kolorystyczne
zróżnicowania wysokości terenu :)
Tak, ja to te lubiłam. Albo intensywność opadów deszczu :)
UsuńZachwycająca praca i świetny pomysł. Ileż to musiało być pracy, gratulacje, bo wyszło cudownie. :) Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie, rzeczywiście dłubanina była przy tym niezła.
UsuńMasz rację - organizatorzy byli zachwyceni mapą. Miejscowi mieszkańcy nie mogli uwierzyć, że to nie jest fotografia, ciągle ją dotykają, żeby sprawdzić. Hiszpanie są bardzo wdzięczni za takie zainteresowanie swoim miastem.
OdpowiedzUsuńMadina, bardzo się cieszę :). Organizatorzy wspominali, że powstanie w Benalmadena muzeum patchworku. Mam nadzieję, że tak będzie, bo szyłam ją z z myślą o takim publicznym miejscu :)
Usuń