piątek, 12 marca 2021

Patchworkowa sukienka

Kiedyś nie lubiłam patchworkowych ubrań. Na wystawach quilterskich oglądałam panie ubrane w takie ubrania i ciągle miałam wrażenie, że ich właścicielki owinęły się kołdrami.
Od jakiegoś czasu sama zaczęłam eksperymentować z takimi ubraniami i powoli, powoli przekonuję się do nich. 

Ta sukienka jest właśnie taka kolejną próbą.
Do jej uszycia zmobilizował mnie konkurs "Trzeci Wymiar Patchworku", który zorganizowałyśmy razem z koleżankami z naszej grupy "Patchwork Mazowiecki". W konkursie było kilka kategorii. Sukienkę zgłosiłam do kategorii "ubrania i dodatki". 

Ale wcześniej trzeba było ją uszyć. 


Zaczęłam od zakupu w sklepie Pani Szpilka charm packów, czyli gotowego zestawu tkanin z jednej kolekcji. To bardzo ułatwiło decyzję o wyborze tkanin ;). 



Kupiłam trzy paczki, wykorzystałam półtorej paczki w kolorach niebieskim, fioletowym, turkusowym... Pozostałe kawałki tkanin w zdecydowanie cieplejszej tonacji, zostawiłam na inną sukienkę. 

Tu jest krótki filmik o tym jak wyglądały pozszywane elementy, z których miała powstać sukienka.
https://youtu.be/1B3luGHuQd4

Uszyłam ją na overloku. To był test, pierwszy raz w mojej pracowni powstawał overlokowy patchwork. Próba jest bardzo udana i wiem, że będę szła tą drogą, bo to znacznie łatwiejszy sposób, niż zszywanie szmatek ściegiem krytym. Po przeszyciu na overloku każdy szew stębnowałam. To oczywiście dodało mi pracy, ale warto było!

Uszyłam prostokąt. 




I już miałam kroić z niego sukienkę, gdy wpadłam na pomysł: na skos będzie lepiej!!!!



Było! Na pewno było!!! Tylko ile roboty ja sobie dodałam tym pomysłem.
Tu musiałam odpruć jakieś kwadraty, tam przyszyć...
A najtrudniejsze dopiero mnie czekało. Na środku brzucha, w wyniku zmian, wypadły mi dwa ciemne kwadraty. A ciemne miały być na dole i z boku. Już widziałam siebie, jak w przyszłości złoszczę się przy każdym założeniu sukienki, że tego nie zmieniłam.
No to zmieniłam, wyprułam dwa kwadraty ze środka, wszyłam dwa inne, jaśniejsze i zajęło mi to tylko (!) 3,5 godziny.
I to było właściwie jedyne potknięcie przy szyciu.
Rękawy, dekolt i dół odszyłam pliską z cienkiego batystu.

Miałam tę kieckę na sobie zaledwie parę minut - żeby zrobić zdjęcia - ale już wiem, że ją lubię i na pewno będę ją nosić. Jest wesoła i dodaje energii :)


9 komentarzy:

  1. Wielkiej piękności kiecka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo udana sukienka i twarzowa, modelka świetnie się prezentuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie. Pomogły "piękne okoliczności przyrody" ;) ;)

      Usuń
  3. Super 😀, aż mam ochotę też taką podobną sobie uszyć. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudne zestawienie kolorów i fajny krój sukienki. Gratuluję sukcesu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu ! Ta sukienka jest super !!! Paleta barw bardzo mi się podoba i w ogóle nie dziwię się, że czujesz się w niej radosna i dodaje Ci ona energii. Brawo !!!

    OdpowiedzUsuń