Gdy byłam mała nie lubiłam jeździć na wieś. Mama wywoziła mnie na wakacje do swojej przyjaciółki w podwarszawskich Brzezinach, a ja wykazywałam się wielką pomysłowością, żeby wrócić do domu. Na wsi nie podobał mi się zapach, jedzenie, na myśl o świeżym mleku prosto od krowy do dzisiaj mam dreszcze. Ale zawsze, zawsze od kiedy pamiętam, bardzo lubiłam wiejskie ogródki. Malwy, dalie, kosmosy - na Mazowszu zwane warszawiankami, mieczyki, floksy, nagietki i jeszcze wiele innych kwiatów. Najpiękniej te ogrody wyglądają właśnie w sierpniu.
Gusty zmieniają się i teraz już ponad rok mieszkam na wsi. Często jeżdżę na wycieczki rowerowe i mimo, że mieszkam na obrzeżu puszczy, to chętniej niż do lasu, jadę na wiejskie drogi i zaglądam do przydomowych ogródków. Znajduję tam wszystkie kwiaty, które tak lubiłam oglądać w dzieciństwie.
Dziś pokazuję Wam taki właśnie wiejski ogródek. To mały (75 x 45 cm) przerywnik między większymi projektami.
ANIU!
OdpowiedzUsuńpiękne ogródki na wsi, a także wieś mi się marzy, troszkę Ci tego zazdroszczę, ale tak z radością pozdrawiam Was serdecznie, dziś może być gorąco!! Zosia Lewandowska
Cudo!!!
OdpowiedzUsuńJest przepiękny! Zimą będzie grzał oczy i serce :-)))
OdpowiedzUsuńPiękny i bardzo pozytywny. Patchwork z dziecięcych rysunków wspaniały.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia ze stryszku.
Pięknie to wygląda ;) Mam nadzieję, że jednak przekonasz się do wsi bo tu na prawdę może byc fajnie :D
OdpowiedzUsuń