Zastanawiałam się co powinien pokazywać taki patchwork: oczywiście logo, ale też to, co można zrobić maszynami, które produkuje JUKI. Czyli to powinna być taka trochę demonstracja siły.
Trybiki w mentalnym zbiorze moich pomysłów ruszyły pełna parą. Miałam kilka pomysłów i ich różne warianty. Chciałam uszyć wzory, ale usłyszałam: "nie, nie szyj, wszystkie Twoje patchworki są takie ładne". I dopiero wtedy zaczęłam mieć prawdziwą tremę. Który z pomysłów wybrać?
Wybrałam ten, który uszyłam, nawet nie robiłam żadnych innych prób. Ten i już.
A potem spędziłam sporo czasu na studiowaniu wzorów na japońskich tkaninach do szycia patchworków, które dostałam kiedyś w prezencie. Chciałam, żeby to logo było chociaż trochę w japońskim klimacie.
Quilt jest uszyty z bawełny, wypełnienie też bawełniane, nici Isacord. Wymiary 200 x 77 cm.
Bardzo dobrze zrobiło mu pranie, wygląda trochę jak rzeźba.
Zleceniodawca jest bardzo zadowolony.
Już kilkadziesiąt lat szyję patchworki, a to logo jest dopiero trzecim projektem zleconym mi przez firmę. Pierwszym była "elipsa badawcza" zlecona przez TNS OBOP, znak będący ilustracją pewnego programu zarządzania markami. Pisałam o tym tutaj.
Drugi uszyłam dla firmy, którą kieruje mój syn. To mapa Warszawy. Pisałam o niej tu i tu.
Szkoda, że tak mało jest tych zleceń. Czy Wy myślicie tak jak ja, że fajny quilt byłby znakomitą ozdobą recepcji firmy, sali konferencyjnej czy gabinetu szefa?
Panie i panowie prezesi, kto następny?