czwartek, 1 listopada 2018

Malowana mandala

Już od kilku miesięcy mam tusz w kredkach firmy Derwent. Dostałam te kredki od moich przyjaciółek. Marzyłam o nich, a potem odłożyłam je, bo nagliły jakieś inne zajęcia.

Teraz też się sporo dzieje, ale już musiałam. Koniecznie musiałam spróbować, jak to jest z tym tuszem do tkanin.
Lubię koła, kółka, kółeczka. Od zawsze. Ich szczególną odmianą są mandale. Jedną już uszyłam. Pokażę ją, jak zrobię dobre zdjęcia. Kiedy to będzie? Nie wiem, bo to mandala lampa i nie mam pojęcia jak ją sfotografować.

Teraz uszyłam taką zwyczajną mandalę, która może być podkładką na stół, albo kuchennym obrazkiem, zwłaszcza, jeżeli w kuchni króluje ceramika z Bolesławca.
Ja ją bardzo lubię, a Wy?





Jak ją szyłam?
Narysowałam sobie mandalę miękkim ołówkiem na tkaninie. Przy pomocy cyrkla, linijki i kątomierza.
W jej komponowaniu wykorzystywałam różne elementy graficzne występujące w ceramice z Bolesławca.
Oczywiście wcześniej spędziłam kilka godzin na przyglądaniu w internecie różnych serii naczyń i nauce rysowania kwiatków, kółeczek i pawich oczek.

Potem dobór nici w odpowiednich kolorach. Wybrałam Isacord.
I pikowanie z wolnej ręki po śladach narysowanych ołówkiem.


Wokół gęste, ale delikatne pikowanie kremowymi nićmi. Takie, żeby nie rzucało się w oczy.

 
Teraz przyszedł czas na malowanie kredkami. Używałam kredek w trzech kolorach: granatowym, zielonym i pomarańczowym.


Kolejny etap, to utrwalanie rysunku. Korzystałam z medium (Textile Medium System 3).
Na tym obrazku utrwalona jest tylko środkowa część obrazka.


Przy tej pracy bardzo przydały mi się informacje o malowaniu tuszami Marzeny Krzewickiej z jej bloga.

Wymiary mandali to 45x45 cm. Jest uszyta z tkanin bawełnianych. Wypełnienie też jest bawełniane, takie "ścierkowe".

Czy uszyję następne mandale? Oczywiście!!! To fantastyczna praca, uspakajająca, wyciszająca, taka na koniec dnia.
Czy coś poprawię? Tak, tak... Zdjęcia. Te robione komórką w środku nocy nie są najlepsze. Wybaczcie :)

5 komentarzy:

  1. Ależ to ładne i pracochłonne! Mam kilka kredek inktense, ale jeszcze jakoś nie było okazji wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
  2. bolesławskie mandale to HIT!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcia są wystarczająco dobre, żeby podziwiać tę piękną mandalę, a do tego szczegółowe opisy kolejnych etapów pracy. Bardzo podoba mi się Pani blog. Zastanawiam się co to znaczy haftowanie z wolnej ręki.. Może bez tamborka? Proszę wybaczyć głupie pytanie, ale pojęcia nie mam o patchworku, chociaż od dawna zachwycają mnie prace wykonane tą techniką. Próbowałam nawet kiedyś wykorzystać moje resztki tkanin i pozszywałam coś w rodzaju patchworku, ale nie skończyłam dzieła, bo zabrakło mi pasujących tkanin oraz wiedzy o dalszym etapie pracy, a w zamyśle miała to być narzuta. Tym bardziej cieszę się, że znalazłam ten blog.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna !!! Nie do wiary, że to jest możliwe !? Pozdrawiam bardzo serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń