Kilka dni urlopu w Puszczy Kozienickiej to głównie podróże po okolicach: Lublin, Nałęczów, Kazimierz Dolny i Sandomierz. Jedno miasto ładniejsze od drugiego. Piękne wspomnienia.
Tak było w ciągu dnia, a wieczorami wracałam do jelenia.
Gotowy panel kupiłam w Rosji. Gdy go zobaczyłam, to od razu wiedziałam, że muszę go mieć. Że idealnie pasuje do kolorów, które dominują w moim domu w puszczy. Do wszystkiego: krzeseł obitych tkaniną ze starych dżinsów, narzuty szytej ręcznie i pracowicie przez 3 lata, czy w końcu do mozaiki z maleńkich kafelków, którą kiedyś samodzielnie wykleiłam nad blatem kuchennym. Nawet mój baaaaaaaaardzo stary, jeden z pierwszych patchworków, uszyty z kawałków sztruksu, jest w tych samych kolorach.
Jeleń idealnie pasuje do puszczy za oknem.
I rzeczywiście tak jest. Zobaczcie sami: Tu jest maleńki filmik klik.
To było łatwe szycie. Właściwie tylko pikowanie. Starałam się, żeby były widoczne płatki śniegu, cała ta zawierucha, która jest widoczna wokół jelenia, dlatego wybrałam wzór w "kamienie".
Szczególnie podoba mi się nocą, gdy oświetla go jedna maleńka żarówka :).
Jeszcze wymiary: 100 x 75 cm.
Już niedługo nadrobię zaległości i napiszę o dwóch moich wystawach. W Rosji i w Przasnyszu.
Aniu, przepiekny ten jelen, obejrzalam filmik i faktycznie wpasowal sie idealnie:)
OdpowiedzUsuńbo ten jeleń wybierał się przez
OdpowiedzUsuńpół kontynentu do Was :)
cudnej urody kompozycja, świetny efekt !