wtorek, 3 stycznia 2023

"Drugi las" w dwóch odsłonach

Facebook i Instagram skutecznie odciągają mnie od bloga. Tam pokazuję wszystkie patchworki, a tu tylko te ważniejsze.

"Drugi las" jest dla mnie ważny. Ten sposób szycia "chodził za mną" już od dawna. Połączenie confetti z całkiem dużymi kawałkami tkanin i tiulu w różnych kolorach.

Mieszkam w lesie, z wszystkich stron moje podwórko otaczają drzewa.  Sporo drzew rośnie na posesji.
Z okna kuchni o zachodzie mam taki widok. To on był dla mnie inspiracją.

 I tak spotkały się dwa lasy. Pierwszy i drugi.

Gdy planowałam szycie tego obrazu, to myślałam o odbitkach fotograficznych na papierze. Pierwsze zdjęcie pokazuje poziomy las daleko. Na drugim zdjęciu, nałożonym na to pierwsze, są pnie i konary drzew widziane z bliska. 

Podobał mi się ten pomysł. Układałam go sobie w głowie od dawna. Kolorystyka też była oczywista.

Zabrałam się do szycia.
Tak jak uczę na moich kursach, na początku było prawie malarskie "podobrazie" czyli czerwone tło.
Las miał być zimą, więc dół obrazu zrobiłam jasnoszary.

Nakładałam kolejne warstwy tkanin i tiulu. Czasem duże, a czasem całkiem malutkie.
Jak jestem w ferworze szycia, to zapominam o fotografowaniu. Nie mam niestety pełnej dokumentacji.

Na końcu przykryłam obraz jasnoszarym tiulem, bo zależało mi, żeby był taki trochę rozmydlony, nieoczywisty. Spięłam pracowicie wszystkie warstwy szpilkami i zabrałam się do pikowania.

Obraz jest spory, bo ma 110 x 110 cm. Wietrzyłam kłopoty. Ale okazało się, że zupełnie niepotrzebnie.
Mam nową maszynę - przemysłową stębnówkę Texi. To moja pierwsza większa praca na tej maszynie. I to w dodatku duża, gruba i szorstka. Martwiłam się niepotrzebnie. Maszyna szyła z mocą czołgu i prędkością gazeli, bo inaczej nie da się powiedzieć o 5 tysiącach wkłuć igły na minutę, podczas gdy standardowa maszyna ma 800.


Miałam jeden kłopot. Zrywała mi się górna nitka. Okazało się, że to z powodu wielu warstw tiulu, który działał na nitkę jak pumeks. Założyłam igłę o grubości 130 i kłopot zniknął. 

Pikowanie poszło mi nadspodziewanie szybko, ale pod jego koniec pojawił się kolejny kłopot. Ten obraz przestał mi się podobać.
To chyba pierwszy taki przypadek w moim szyciu, wyłączywszy dwie chałtury, które szyłam na zamówienie i według projektu zamawiającego.
Nie przejęłam się tym za bardzo, bo dość szybko przyszedł mi do głowy plan B - pociąć patchwork na kawałki i zszyć je. W mojej głowie ten plan już był całkiem konkretny. Wiedziałam jakie mają być kształty kawałków, jak je pozszywam....
Wszystko wiedziałam. I poszłam spać. A rano zobaczyłam go w pełnym świetle, z wszystkimi kolorystycznymi niuansami i zniechęcenie minęło. Zaczął mi się podobać. Nawet bardzo.
Skończyłam pikowanie. Wcześniej tego nie planowałam, ale teraz doszyłam ciemne linie konturów drzew. I ten prosty zabieg bardzo zmienił obraz.

To kilka szczegółów:




Pozostało mi jeszcze wykończenie patchworku. Lamówka, tunel do zawieszania, a właściwie tunele, bo tym razem przyszyłam dwa. Jeden jak zwykle na górze patchworku a drugi na dole, bo okazało się, że obraz powieszony do góry nogami też wygląda dobrze. Widzicie góry?


I tak powstał "Drugi las" w dwóch odsłonach.

Tak wyglądałby na ścianie, gdybym miała taki pokój ;) ;)



8 komentarzy:

  1. Przepiękny Aniu

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękny obraz (jak zwykle z resztą) dobrze że nie został pocięty (chociaż nie wątpię że alternatywny plan na niego był równie dobry) Czyli prawdą jest że czasem wystarczy się przespać i od razu wszystko wygląda lepiej :D Podoba mi się "dwustronność" obrazu, na jednej mamy pnie drzew i korzenie, o poranku, z górami w tle, a na drugiej pnie i konary po zachodzie słońca :) No i jeden bardziej jesiennie wygląda, drugi zimowo. Zazdroszczę miejsca do życia, sam mieszkam w bliskim sąsiedztwie lasów, ale nie aż tak bliskim (widzę lasy z okien, ale nie mam ich zaraz za oknem ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Mateusz, cieszę się, że tak Ci się podoba. Mam zamiar trochę "pociągnąć" ten temat. Lubię las, lubię drzewa, a one są takie zmienne.
      Cieszę się, że mogę mieszkać w takim miejscu. Czekałam na to długo, żeby wreszcie na emeryturze mieszkać daleko od miasta :) Chociaż czasem, gdy spadnie śnieg, pług zapomniał o naszej uliczce, a ja mieszkam na jej samym końcu, gdzie absolutnie nikt nie dojeżdża, to nie wygląda to tak pięknie jak na obrazie ;)

      Usuń
  3. Ani obraz niesamowity. Cudo, cudo, cudo. Jesteś genialna. Uwielbiam Twoje pomysły oraz prace które z nich tworzysz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Sylwia, wiesz jak to jest z tymi pomysłami? Często są kwestią przypadku. Czasem coś nie wyjdzie, tak jak zamierzałam, a efekt jest lepszy niż pomysł. Tu też tak trochę było. Ale jestem zadowolona i chyba pójdę dalej w te "przypadki" ;)

      Usuń