sobota, 18 marca 2023

Kamizelka Małgosi i spółka

Mamy taką fajną nieformalną grupę patchworkową "Patchwork Mazowiecki". To nasz fanpage. Szalone patchworkary z Mazowsza spotykają się raz w miesiącu (z przerwą na pandemię, o której lepiej już nie pamiętać) i uczą się nowych technik patchworkowych, pokazują co ostatnio uszyły czy po prostu spędzają czas na pogaduchach - oczywiście o patchworkach.
Na ostatnim spotkaniu nasza koleżanka Ania Karcz pokazała nam jakie cuda można wyczarować ze szmatek i włóczek, jeżeli skorzysta się z właściwości hydrofolii, czyli przezroczystej folii rozpuszczającej się w wodzie.

Bardzo spodobał mi się ten sposób  szycia i od razu po spotkaniu zaczęłam próbować też coś uszyć w ten sposób. Naprawdę mnie wessało! Po tygodniu od spotkania mam już uszyte 3 patchworki.

Najważniejszy jest ostatni. To kamizelka dla mojej siostry Małgosi.


Zaczęło się od sterty szmatek w kolorach mniej więcej turkusowych. To resztki z szycia dziewięciu podkładek pod talerze - o nich napiszę kiedy indziej.

Pokroiłam je nożem krążkowym na jeszcze cieńsze kawałki i ułożyłam na dwóch kawałkach czarnego batystu o kształtach przypominających przód i tył kamizelki. Na wierzchu położyłam trochę resztek włóczek.


Całość przykryłam hydrofolią i wszystkie warstwy pospinałam gęsto szpilkami. 

Teraz w ruch poszła maszyna do szycia. Moja najnowsza. Od niedawna mam stębnówkę przemysłową, która szyje z prędkością 5000 obrotów na minutę. To dzięki tej prędkości i grubej, cylindrycznej stopce do pikowanie z wolnej ręki, szycie poszło mi bardzo szybko. Mnóstwo przeszyć w różnych kierunkach. Nici Isacord w kolorach jasno i ciemno turkusowym oraz granatowym. 

Tak wyglądała robótka po przeszyciach, jeszcze z hydrofolią.


 

Przyszedł czas na pranie - ciut proszku do prania, pralka, dużo wody i wirowanie jak przy standardowym praniu.
Kamizelka zniosła to dzielnie. Szybko wyschła na wietrze. Na szczęście, bo ja już przebierałam nogami, żeby szyć dalej.
Wycięłam kształt kamizelki, zszyłam ją, dodałam czarną podszewkę z batystu, bo nie lubię tej śliskiej i chłodnej. Odstębnowałam brzegi.




To było wczoraj, a dzisiaj kamizelka trafiła do Małgosi. Siostra już ją lubi ;)

A przed kamizelką powstały takie próbki.
Ta pierwsza jest nieduża - 65 x 35 cm. Tu występują głównie włóczki.

A z drugiej powstał patchwork do powieszenia na ścianie - ma 60 x 60 cm.

 

Obie próbki pokazały mi możliwości hydrofolii. Ale to dopiero początek.
Już lubię ten sposób szycia. 100% recyclingu. Tylko podszewka jest nowa!
Będę dalej eksperymentować.

10 komentarzy:

  1. super,dziekuje za podzielenie sie ta techniką. Chcialabym kiedys spróbowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo i zachęcam Cię do prób. To jest technika,która daje bardzo dużo radości :)

      Usuń
  2. Świetna technika. Już zbieram resztki. Dziękuję za wpis.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj ! To jest genialny pomysł na mieszanie kolorów i nietuzinkowe efekty !!! Podziwiam i ochoty nabieram na takie tworzenie - bardzo !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę :) Takie działanie bloga bardzo mi się podoba. Fajnej zabawy Ci życzę.

      Usuń
  4. Piękne. Ciągle podziwiam i nabieram chęci, żeby spróbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam Cię bardzo, ta technika jest bardzo przyjazna :)

      Usuń
  5. Cudowna kamizelka! Opis procesu szycia z hydrofolią brzmi bardzo interesująco. Wydaje się to być ciekawym sposobem na wykorzystanie resztek materiałów. :)

    OdpowiedzUsuń