wtorek, 26 marca 2013

Jeszcze więcej słońca?

Kiedyś takie słońca szyłam w listopadzie, bo było szaro i buro. A mnie brakowało kolorów. Teraz jest tak słonecznie, że wczoraj przed wycieczką na nartach biegowych w Puszczy Kampinoskiej musiałam znaleźć, rzucone gdzieś w kąt, okulary przeciwsłoneczne. Słońce odbite od śniegu dosłownie oślepiało.
Ale i tak będę je czarować, żeby stopiło wreszcie tę grubaśną warstwę śniegu, która przykryła przebiśniegi tak, że już nie mają siły przebić się przez śnieg.
To słońce jest szczególne. Wreszcie okrągłe. Dorodne. Schowało się trochę za horyzont, aż do czerwca w Berlinie. Teraz ogrzewa nieco Budapeszt. Nas ogrzewało w drodze do Budapesztu.
Ma 140 cm średnicy. Uszyłam je z około 8 tysięcy kawałków materiałów. Jest powieszone na specjalnym półokrągłym pręcie stalowym. I bardzo je lubię. Tak, jak to bywa z najmłodszym dzieckiem.



 








9 komentarzy:

  1. Słońca bardzo nam trzeba, ale Twoja praca przypomina mi raczej wnętrze krateru widziane z góry - rozżarzona lawa pęcznieje, narasta i za chwilę ogromna napierająca siła wypchnie ją i popłynie po tym ciemnym zboczu. Przypomina też węgielki w rozpalonej kuchni kiedyś dawno temu u babci ... Wszystko jedno co kto widzi, ale jedno jest pewne. Ten obraz kojarzy się z ciepłem. Ciepło pozdrawiam. Jola

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak przeglądam Twoją stronę, to aż chce mi się szyć! Chyba robisz to specjalnie...tak tym słońcem po oczach:D

    OdpowiedzUsuń
  3. fantastyczne to słońce, az się nie chce wierzyć że to kawałki tkanin...

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz efekt jest jeszcze bardziej powalający... na kolana. Aniu poeksperymentuj jeszcze z kształtami, bo okrągłe słońce wyszło Ci naprawdę bardzo słońcowate. Może księżyc nie całkiem w pełni?

    OdpowiedzUsuń
  5. tyle słońca w ten zimowy czas :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne , kojarzy mi się z indiańskim słońcem.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Słoooońce!! Ależ mi go brakuje! :-((

    OdpowiedzUsuń